Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | Nagle stali się "anty" - felieton Tomasza Kubaszewskiego
autor: Tomasz Kubaszewski
Na potęgę polskie samorządy, ze względów wiadomych, zrywają współpracę z miastami rosyjskimi, a niektóre także z białoruskimi. Tyle, że często dzieje się to z inicjatywy tych, którzy tę współpracę nawiązywali.
Częstym problemem przy wyświetlaniu playera jest używanie Adblocka.
Dłuższe dźwięki na niektórych wersjach przeglądarki Chrome są ucinane.
Takie dajmy na to Suwałki nie chcą już mieć nic wspólnego z Czerniachowskiem, leżącym w obwodzie kaliningradzkim. Ta współpraca nawiązana została w 2010 roku. Nieco ponad tydzień po katastrofie smoleńskiej oficjalna suwalska delegacja wybrała się do Rosji. Potem była rewizyta podczas Dni Suwałk. Goście, jak czytam w urzędowym komunikacie, przywieźli ze sobą grupę cyrkową. Z kolei suwalczanie pojechali na Dni Czerniachowska. Ale chyba bez zdeklarowanych cyrkowców, bo takich zapisów w dokumentach nie ma.
W 2016 roku, a więc w dwa lata po zajęciu przez Rosję Krymu, bratnie miasta podpisały kolejne porozumienie. Trudno powiedzieć dzisiaj, czy z bliskości światopoglądowej, czy też jednak tylko dla kasy. Chodziło bowiem o projekty unijne. Suwałki chciały zmodernizować kawałek drogi i Rosjanie również.
Jak się okazuje, nie było to pierwsze finansowe przedsięwzięcie obu miast. W ramach poprzedniego Suwałki zmodernizowały gruntownie - uwaga - Plac Marszałka Józefa Piłsudskiego. Z tego powodu Marszałek przewrócił się pewnie w grobie parę razy.
Dzisiaj najbardziej antyrosyjscy starają się być ci, którzy jeszcze niedawno byli najbardziej prorosyjscy. Nie tylko w Suwałkach, ale i w całej Polsce.
Jaką woltę zrobią następnym razem?
Kiedy widzę dzisiaj lokalnych, na przykład suwalskich polityków, którzy występują w pierwszych szeregach na wiecach solidarności z Ukrainą, a wcześniej lali krokodyle łzy, że obecny rząd popsuł relacje z Białorusią oraz z Rosją i nie mogą już dalej robić tych swoich szemranych interesików, to dostaję niestrawności.
Na tę panią uwagę zwróciła pewnie cała Polska. Jedna z aktywistek działających przy granicy z Białorusią występuje w mediach w czapce z pomponikiem, na której widnieją dwa napisy. Pierwszy, to "Suwałki", a drugi - "minus 42 stopnie Celsjusza".
Co to jest zarzut przywłaszczenia ponad 300 tysięcy złotych publicznych pieniędzy i składanie fałszywych oświadczeń majątkowych? No nic, po prostu, nic.