Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | Suwalski PWiK nie dołoży się do tegorocznego zarybiana Wigier
autor: Marcin Kapuściński
Władze spółki, odpowiadającej za wyciek ścieków do Czarnej Hańczy, tłumaczą, że przez epidemię kornawirusa nie mają na to pieniędzy.
Wigierski Park Narodowy szacuje, że odbudowa wytrutego pogłowia ryb w jeziorze potrwa nawet kilka lat. PWiK wsparł zarybianie tylko raz i jesienią sfinansował zakupienie 2 tys. sztuk troci jeziorowej. Mówi prezes Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji Leszek Andrulewicz.
W ubiegłym roku było odrębne porozumienie z Polskim Związkiem Wędkarskim, a odrębne z Wigierskim Parkiem Narodowym. Mimo że nie zgadzałem się z krytycznymi wobec nas wnioskami końcowymi raportu Instytutu Rybactwa Śródlądowego, to wsparliśmy zarybianie. W tym roku dyrektor WPN Tomasz Huszcza wystąpił do nas ponownie. Poprosiłem jednak, aby park zrezygnował z tych działań albo na razie się od nich powstrzymał.
Koszt zarybienia wynosi kilka tysięcy złotych. Andrulewicz uważa, że obecnie to dla spółki zbyt duży wydatek.
Jestem skłonny do dalszej współpracy z PZW i Wigierskim Parkiem Narodowym. Teraz zarybianie nie jest jednak moim numerem jeden. Nie wiem bowiem, jakie koszty poniosę na zabezpieczenie pracowników przed skutkami epidemii. Nie mamy innych dochodów niż te z opłaty za wodę i niedoszacowanej stawki za ścieki. Nie spodziewam się z zewnątrz żadnych innych pieniędzy niż te za usługi, które sprzedamy.
Akcje zarybiania organizowane przez Wigierski Park Narodowy mają przeciwdziałać skutkom awarii w suwalskiej oczyszczalni ścieków. W lipcu 2018 roku do rzeki Czarnej Hańczy i jeziora Wigry trafiło 2,5 miliona litrów nieczystości. Pracownicy parku odłowili wtedy około 150 kg martwych ryb najcenniejszych gatunków. Mimo to, prokuratura uznała, że nie doszło do zanieczyszczenia środowiska w znacznych rozmiarach i śledztwo umorzyła.