Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | Prokuratura wpisała się w bagatelizowanie skutków - felieton Tomasza Kubaszewskiego
autor: Tomasz Kubaszewski
Czytam kolejny raz i uwierzyć nie mogę. Stało się to, co - niestety - wywróżyłem parę tygodni temu. Suwalska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie wycieku do Czarnej Hańczy i jeziora Wigry 2,5 miliona litrów ścieków. Doszło do tego po awarii w oczyszczalni.
Cytuję za szefową suwalskiej prokuratory: "nie było zagrożenia życia lub zdrowia wielu osób, istotnego obniżenia jakości wody oraz zniszczenia w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach". Wigierski Park Narodowy szacuje, że śniętych ryb mogło być około tony. Żeby było "znacznych rozmiarów", to ile to musi być, pani prokurator? Sto ton? Tysiąc? Tenże wigierski park przypomina też, że według badań, które zlecił państwowemu Instytutowi Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie, jednej z najbardziej nobilitowanych tego typu placówek w Polsce, awaria suwalskiej oczyszczalni ścieków spowodowała w Czarnej Hańczy nieodwracalne skutki. Powtarzam: NIEODWRACALNE!
Prokuratura zasłania się ustaleniami powołanego przez siebie biegłego. Wzięła go z olsztyńskiej listy biegłych sądowych. Tylko że to nie on podpisuje się pod decyzję o umorzeniu sprawy, lecz prokurator. A nie raz czy nie dwa zdarzało się, że śledczy nie poprzestawali na jednym biegłym i powoływali kolejnego. Bo po pierwszej ekspertyzie nabierali wątpliwości. Dziwne, że w tym przypadku się nie pojawiły. To prokurator nie słyszał o badaniach Instytutu Rybactwa Śródlądowego, firmowanych zresztą przez osobę z doktorskim stopniem naukowym, a nie z magisterium, jak - zdaje się - w przypadku biegłego z sądowej listy? Jeśli prokurator nie słyszał, chluby to mu nie przynosi. A jak słyszał i zignorował - jeszcze gorzej.
Sprawa awarii w suwalskiej oczyszczalni ścieków w 2018 roku od początku miała swój polityczny wymiar. Bo było to w przededniu jesiennych wyborów samorządowych. Oczywiste, że mogło zaszkodzić ubiegającym się o reelekcję prezydentowi Czesławowi Renkiewiczowi, wywodzącemu się ze środowisk bliskich SLD. Dlatego od początku przedstawiciele miejskich instytucji robili wiele, by bagatelizować skutki awarii. Wspierał ich w tym ówczesny dyrektor Wigierskiego Parku Narodowego, za co zresztą stracił stanowisko. Szkoda, że po ponad już czterech latach dobrej zmiany prokuratura w Suwałkach postanowiła w to się wpisać.