Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | Zapomnieli o Janie Pawle II - felieton Tomasza Kubaszewskiego
autor: Tomasz Kubaszewski
Statek "Tryton" zniknie przynajmniej na cztery lata z jeziora Wigry. Zastąpi go inna jednostka. To tak dziwaczne rozwiązanie, że trudno chyba o dziwaczniejsze.
Częstym problemem przy wyświetlaniu playera jest używanie Adblocka.
Dłuższe dźwięki na niektórych wersjach przeglądarki Chrome są ucinane.
Zacznijmy może od tego, że gdyby nie wizyta w 1999 roku Jana Pawła II w pokamedulskim klasztorze, statki po Wigrach - ze względu na ochronę przyrody - w ogóle by nie pływały. Wyjątek uczyniono dla tej jednej, konkretnej jednostki. I to nią polski papież pływał około półtorej godziny 8 czerwca 1999 roku. Dokumentują to film oraz liczne zdjęcia.
To było oczywiste, że rejs tym statkiem stanie się wielką atrakcją turystyczną. „Oczywiste” jednak nie dla wszystkich, bo jednostki nie odkupił od Żeglugi Augustowskiej np. Wigierski Park Narodowy, czy państwowy wówczas Dom Pracy Twórczej w Wigrach, co rozwiązałoby większość późniejszych problemów. „Tryton” trafił w prywatne ręce.
10 lat temu ktoś w wigierskim parku wykombinował, że po jeziorze będzie pływał ten, kto więcej za to zapłaci. Jan Paweł II tu się nie liczył. Sprawę, jak po przetargu przeprowadzonym w 2010 roku "Tryton" przestał pływać, badała nawet prokuratura, ale naruszenia przepisów się nie dopatrzyła. Potem papieski statek wrócił, by teraz zniknąć ponownie. Przez najbliższe cztery lata nikt więc nim po Wigrach nie popływa. Owszem, rejsy będą, jednak nie na pokładzie oryginału, lecz swego rodzaju podróbki.
Równie dobrze można sobie wyobrazić, że ktoś wybuduje na Suwalszczyźnie obiekt przypominający pokamedulski klasztor i stworzy tam pomieszczenia podobne do tych, w jakich przebywał Jan Paweł II w czerwcu 1999 roku. A raz na kilka lat zrobi się przetarg, które z tych pomieszczeń mogą uchodzić za papieskie, a które nie.
To była tylko kwestia czasu, kiedy ktoś napisze czy powie, że rządzący nie tylko fałszują statystyki, przez co Polska nie przoduje w liczbie zachorowań, albo nawet w liczbie zgonów, że nie przewidzieli epidemii, powiedzmy, rok temu, nie wykupując respiratorów z całego świata i nie budując szpitali zakaźnych w każdej wsi, ale że bezpośrednio tych Polaków zarażają.
- Ważniejsze wybory, czy życie ludzkie? - pyta retorycznie prezydent Suwałk Czesław Renkiewicz. I dodaje: "nic się nie stanie, jeśli te wybory przełożymy". No bo przecież odbywająca się raz na pięć lat elekcja prezydenta kraju, to nic wielkiego. To wszak nie wybory prezydenta Suwałk...
"Żenujące wystąpienia", "kuriozalne pomysły", "symbol pychy", "buta", "arogancja". A łagodniej - "modnisia", "ma parcie na szkło". Wszystkie te określenia jeszcze całkiem niedawno pojawiały się w publikacjach antyrządowych mediów poświęconych byłej posłance Prawa i Sprawiedliwości Bernadecie Krynickiej. I nagle nastąpił przełom.