Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | Suwałki sąd uznał, że w suwalskiej oczyszczalni w dniu awarii były nieprawidłowości
Podkreślił to sędzi, który orzekał w sprawie zwolnionego z pracy dyspozytora Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Władze miejskiej spółki zapewniają, że niedociągnięcia zostały już naprawione.
W lipcu ubiegłego roku z miejskiej oczyszczalni do Czarnej Hańczy trafiło około 2,5 mln litrów ścieków. Z wody odłowiono potem ponad 150 kilogramów martwych ryb. Po tych zdarzeniach pracę stracił dyżurujący wtedy dyspozytor.
Orzekający w jego sprawie sędzia Karol Kwiatkowski uznał, że zwolnienie było zasadne. Zwrócił jednak uwagę, że ilość uchybień ze strony PWiK-u miała wpływ na przebieg wydarzeń w dniu awarii.
Wskazać można na złą organizację pracy. Jest to przyczyna, która nie obciąża jednak pracownika. Dopiero po feralnym zdarzeniu wprowadzono szczegółowe procedury, które mają zabezpieczyć przed wystąpieniem takiego zdarzenia. Był uszkodzony falownik sterujący i zgodnie z poleceniem przełożonych jednorazowo nie było włączanych pięciu pomp, tylko po dwie pompy.
Prezes PWiK-u Leszek Andrulewicz zapewnia, że spółka zrobiła wszystko, aby zapobiec kolejnej awarii.
Planujemy zrealizować działania wyprzedzające związane z rozwojem technologii i przygotowaniem się do zwiększenia napływu ścieków do oczyszczalni. Zawsze jest co poprawić. Jeżeli chodzi o wypływ nieoczyszczonych ścieków do rzeki, to zrobiliśmy wszystko aby taka sytuacja się nie powtórzyła.
W ramach rekompensaty strat przyrodniczych PWiK zarybił Czarną Hańczę czterdziestoma tysiącami pstrągów. Spółka nadal oczekuje też na decyzję Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w sprawie nałożenia ewentualnej kary.
Budowlańcy pośpieszyli się z zerwaniem asfaltu, a kierowcy mają problem z dojechaniem do domów.
Dyspozytor suwalskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji nie wróci do pracy. Taka decyzje podjął sąd.
Zalewane piwnice, uszkodzony samochody i ciągły stres, że po kolejnej ulewie sytuacja się powtórzy. To problemy mieszkańców jednej z posesji przy ulicy Grunwaldzkiej. Od 15 lat z powodu wadliwej kanalizacyjnej ulicznej podczas deszczu na teren przy ich domu wdziera się woda.