Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | Radni potrzebują więcej czasu na sprawdzenie kwestii budowy nowej suwalskiej spalarni odpadów
autor: Marcin Kapuściński
Zespół zajmujący się budową spalarni odpadów w podsuwalskim Dubowie potrzebuje więcej czasu, aby ocenić, czy obiekt powstaje zgodnie z prawem.
Radni analizują dokumentację, ale już dziś przyznają, że niektóre aspekty inwestycji wydają się niepokojące.
Na problem zwrócił uwagę suwalski społecznik Jerzy Ząbkiewicz. Wskazał on, że do pieca spalarni zlokalizowanej przy ulicy Brylantowej trafi rocznie nawet 30 tys. ton odpadów meblarskich, a dym z jej komina będzie zawierał rtęć, kadm i chlor. Złożył więc skargę na to, że władze miasta, wydając zgodę na budowę obiektu, nie skonsultowały jej z mieszkańcami.
Przewodniczący zajmującego się skargą zespołu kontrolnego radny Jacek Roszkowski przyznaje, że nie uda się jej rozpatrzeć w czasie ustawowych 30 dni.
Czeka nas dużo pracy. Mamy dużo wątków, pytań i niejasności. Poprosiliśmy władze miasta o odniesienie się do tej sprawy i przekazanie zespołowi dokumentów. Czeka nas jeszcze spotkanie z mieszkańcami. Biorąc pod uwagę wielkość inwestycji, poniesionych na nią nakładów oraz ton spalanych odpadów, jest zagrożenie, że wpływ obiektu na środowisko będzie szkodliwy.
Roszkowski zwraca uwagę, że sprawa budzi wiele zastrzeżeń. Na przykład takie, że inna firma zaczęła starania o budowę, a inna będzie ją prowadziła.
W sprawę zaangażowane są dwie firmy, które złożyły wnioski o pozwolenie budowę. Jedna poprosiła jednak o wstrzymanie procesu decyzyjnego. Wtedy nastąpiła zmiana planu zagospodarowania przestrzennego. Drugie przedsiębiorstwo starało się też o budowę spalani biomasy, a to podejście mniej niebezpieczne niż odpadów z drewnopochodnych płyt.
W poniedziałek o 12 w suwalskim ratuszu odbędzie się spotkanie mieszkańców miasta z inwestorem i władzami Suwałk. Poprzednie spotkanie z prezydentem Czesławem Renkiewiczem nie uspokoiło suwalczan, którzy uważają, że urzędnicy bagatelizują problem.