Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | Pod znakiem zapytania stoi akcja płoszenia gawronów zamieszkujących las przy suwalskiej ulicy Szpitalnej
autor: Anna Auron-Wasilewska
Nie ma bowiem chętnego, który zapłaci za zatrudnienie ornitologa do inwentaryzacji gniazdujących tam ptaków. Bez takiego wykazu nie można wystąpić do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska o zgodę na wpuszczenie na ten teren sokolnika.
Wiceprezydent Suwałk Grzegorz Krysa podkreśla, że problemowy las jest terenem prywatnym.
Miasto zgodnie z przepisami nie powinno więc ponosić kosztów ornitologa. Może być jedynie mediatorem, świadczyć pomoc prawną i doradzać. Mamy tutaj dwie strony sporu, które muszą między sobą ustalić, jak podzielą się kosztami. Byłoby dobrze, gdyby spółdzielnia zawarła porozumienie z właścicielami i wspólnie ustalili, jaki jest harmonogram działań. Co kto robi i za co płaci.
Właściciele lasu o opinię ornitologa zabiegać nie zamierzają. Również Międzyzakładowa Spółdzielnia Mieszkaniowa nie zaplanowała tego w swoim budżecie. Zastępca prezesa Tadeusz Czerwiecki podkreśla, że wzięła ona na siebie inne zadania.
Czekamy na tę opinię i wystąpienie do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska o zgodę na płoszenie. Tak jak się zobowiązaliśmy, po jej otrzymaniu, zaczniemy płoszyć ptaki. Gawrony zjawiają się w miejscu gniazdowania mniej więcej na początku kwietnia i ważne jest, żeby RDOŚ pozwolił nam to właśnie w tym terminie zrobić. Mamy już umówionego sokolnika, więc z naszej strony jesteśmy przygotowani.
Koszt inwentaryzacji przyrodniczej takiego terenu to nawet kilka tysięcy złotych.
W tym celu urzędnicy muszą przeprowadzić inwentaryzację zwierząt zamieszkujących las przy ulicy Szpitalnej.
- Miasto powinno podjąć próbę pozbycia się ptaków, ale czarno to widzę - mówi Tadeusz Czerwiecki.
Hałasują nawet od trzeciej nad ranem w zagajniku należącym do prywatnych właścicieli.