Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | Nazwać autobusy i trasy imieniem radnych - felieton Tomasza Kubaszewskiego
autor: Tomasz Kubaszewski
Najpierw stworzyli komunikacyjnego molocha, a teraz dziwią się, że on ledwo dyszy. No i wszyscy są winni, za wyjątkiem nich.
Częstym problemem przy wyświetlaniu playera jest używanie Adblocka.
Dłuższe dźwięki na niektórych wersjach przeglądarki Chrome są ucinane.
Jak wiadomo, radni Koalicji Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego chcą odwołać marszałka województwa. Jeden z zarzutów dotyczy trudnej sytuacji firmy PKS Nova.
To tylko nieśmiało przypomnę wszystkim tym, którzy pamięć mają dobrą, ale krótką, że decyzja o stworzeniu tej spółki, czyli połączeniu wszystkich PKS-ów działających w woj. podlaskim w jeden organizm, zapadła w 2016 roku. Fachowcy z branży komunikacyjnej przestrzegali, że taki moloch nie wytrzyma konkurencji z prywatnymi firmami. Niektórzy podejrzewali nawet, że chodzi wręcz o ułatwienie życia tymże prywatnym firmom.
I kto wtedy rządził województwem podlaskim? Duch święty? Nie, koalicja PSL i KO.
Obecnie pod wnioskiem o odwołanie marszałka podpisało się 12 radnych. Jeśli dobrze policzyłem, 9 z nich pełniło tę samą funkcję w 2016 roku, a dwoje było nawet w zarządzie województwa. Jakoś nie słyszałem, aby ktokolwiek z nich protestował przeciwko połączeniu PKS-ów, niektórzy zaś tę decyzję wyraźnie wspierali.
Oczywiście, że tym, co stało się z Novą w latach rządów Prawa i Sprawiedliwości też nie ma co się chwalić. Likwidacja połączeń, wyprzedaż majątku, gigantyczne dotacje z wojewódzkiego budżetu. Słyszałem taki argument, że Novą bardzo dotknęła pandemia. Oczywiście tylko ją, prywatnych firm już nie.
Kiedyś mówiłem, że ta spółka będzie rentowana jedynie wówczas, gdy pozostanie w niej sam zarząd, a okazały dworzec w Białymstoku wynajmie się na market.
Ostatnio w naszym regionie pojawiła się nowa świecka tradycja nazywania mostów imionami żyjących polityków. Może więc nazywać poszczególne trasy, albo autobusy imionami tych wszystkich, którzy komunikacyjnej spółce szczególnie się przysłużyli? Oczywiście chodzi o te najbardziej zdezelowane pojazdy i trasy, którym grozi likwidacja.
Współcześni czekiści ruszyli do boju. Tworzą listy proskrypcyjne zawierające nazwiska tych mieszkańców naszego regionu, którzy po wyborach mają stracić pracę. Jak przypuszczam, chcą zająć ich miejsca.
Wyniki tych wyborów i tego referendum nastroiły mnie bardzo optymistycznie. Bo nie dość, że niektórzy wpadli w polityczną otchłań, to w dodatku mieszkańcy zafundowali sobie w przyszłości towarzystwo braci o nieco ciemniejszej karnacji skóry.
Kandydaci Koalicji Obywatelskiej zrobili sobie w Suwałkach zdjęcie przy pomniku Marii Konopnickiej. Gdyby słynna poetka i pisarka żyła, poparłaby to ugrupowanie? A z której listy mogłaby startować?
Nikogo chyba nie trzeba specjalnie przekonywać, że każda kampania wyborcza polega w dużej mierze na oszukiwaniu. W oczy rzucił mi się plakat pewnej kandydatki. Owszem, ona tak wyglądała, ale 20 lat temu. No i zęby pewnego kandydata. Takie piękne, amerykańskie. Niestety, tylko na plakacie.
Czy gdyby nie niepokojone przez nikogo tysiące migrantów, którzy nielegalnie przedostali się przez białorusko-polską granicę, stanęło pewnego dnia przed moim blokiem, to wystarczyłoby, żebym oddał im duży pokój, czy też musiałbym z chałupy w ogóle się wyprowadzić? W tej kampanii wyborczej bardzo brakuje mi odpowiedzi na to pytanie.