Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | Do Suwałk wróciła Katarzyna Wawrzyn, która przez kilka tygodni przebywała na kwarantannie w chińskich szpitalach
autor: Jakub Mikołajczuk
W sprawie powrotu suwalczanki do kraju interweniowało m.in. polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
27-latka, która dziś była gościem Studia Suwałki, do ostatniej chwili nie była pewna wylotu do Polski.
Przede wszystkim obawiałam się kontroli na lotnisku, bo Chińczycy są bardzo skrupulatni i mogłam nie spełnić wszystkich ich wymagań. Kontroli było kilka, a gdy dowiedzieli się, że miałam koronawirusa, to przez 20 minut zadawano mi bardzo szczegółowe pytania. Ale na szczęście wszystko się udało. Przez niemal 12 godzin lotu myślałam tylko o lądowaniu w Warszawie
- mówi Katarzyna Wawrzyn.
Suwalczanka przez wiele tygodni miała zaprzeczające sobie wyniki testów na obecność koronawirusa. Podkreśla, że przetrzymywanie w szpitalach osób z podejrzeniem zarażenia to w Chinach standard.
Nie byłam oczywiście jedynym takim przypadkiem. Są tam osoby trzymane nawet i pół roku. Zapewne z powodu interwencji dyplomatycznej, chińska strona wykazała się gestem dobrej woli i skróciła mi o tydzień hotelową kwarantannę. Dzięki temu mogłam zdążyć na samolot do Polski, który lata w odstępie co 2 tygodnie
- dodaje Katarzyna Wawrzyn.
Przypomnijmy, że 27-latka wyleciała do chińskiego Tianjin, by pracować tam jako logistyk. Zapewnia, iż na razie nie planuje powrotu do Chin.
- Obowiązujące w Polsce restrykcje epidemiologiczne w porównaniu z chińskimi są niczym - mówi Katarzyna Wawrzyn.
Suwalczanka od wielu tygodni przebywała w tamtejszych szpitalach z powodu niejednoznacznych testów na obecność koronawirusa.
Chodzi o Katarzynę Wawrzyn, która od wielu tygodni przebywa ona w szpitalu, bo testy na obecność koronawirusa nie są jednoznaczne.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych stara się pomóc suwalczance, która od ponad miesiąca przebywa w chińskim szpitalu.