Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | Katarzyna Wawrzyn najprawdopodobniej w piątek wróci z Chin do Polski
autor: Jakub Mikołajczuk
Suwalczanka od wielu tygodni przebywała w tamtejszych szpitalach z powodu niejednoznacznych testów na obecność koronawirusa.
Ostatnie dały negatywne wyniki, jednak 27-latka do ostatniej chwili nie była pewna, czy otrzyma pozwolenie na wylot do kraju.
- Jednak okazało się, że muszę iść jeszcze na 7 dni dodatkowej tzw. domowej kwarantanny, którą miałabym odbyć albo w szpitalu, albo w specjalnym hotelu wyznaczonym przez szpital, z którego oczywiście nie mogłoby w ogóle wychodzić. Parę godzin obawiałam się więc, że w ogóle mnie nie wypuszczą z tamtego szpitala. Jednak dostałam telefon od lekarza, który stwierdził, że mogę wyjść i wybrać sama hotel, gdzie będę. Oczywiście nadal na zasadzie kwarantanny.
Hotelową kwarantannę władze chińskie skróciły, by Katarzyna Wawrzyn mogła wylecieć do Polski samolotem, który lata tylko raz w tygodniu. Wcześniej w sprawie suwalczanki interweniowało w Pekinie polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
- Obecnie znajduje się w hotelu, z którego również nie mogę wychodzić. No ale to już
jest - mam nadzieję - końcówka tej przygody. W piątek udam się na
lotnisko, żeby wrócić do kraju. Jest jeszcze parę takich technicznych spraw do załatwienia, żeby to wszystko się udało. Bo tu, aby się gdziekolwiek poruszać, trzeba mieć zielone kody w chińskiej aplikacji zdrowotnej. U mnie one są żółte, więc nie wszystko jest jasne. Ale mam nadzieję, że już teraz wszystko idzie ku lepszemu.
Przypomnijmy, że kobieta miała pracować w Chinach jako logistyk. Jednak najpierw znalazła się na kwarantannie w hotelu, a potem trafiła do szpitala.
Chodzi o Katarzynę Wawrzyn, która od wielu tygodni przebywa ona w szpitalu, bo testy na obecność koronawirusa nie są jednoznaczne.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych stara się pomóc suwalczance, która od ponad miesiąca przebywa w chińskim szpitalu.