Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | Zarzut nieumyślnego narażenia pacjenta na utratę życia usłyszał lekarz z augustowskiego szpitala. Grozi mu za to do roku więzienia
autor: Tomasz Kubaszewski
Zdarzenie miało miejsce niemal trzy lata temu.
Na oddziale chirurgii augustowskiego szpitala przebywał 36-letni, mocno schorowany mężczyzna. Był podłączony do urządzeń monitorujących stan zdrowia, miał także wprowadzoną rurkę tracheotomijną.
Z niejasnych powodów lekarz podjął decyzję o zaprzestaniu monitorowania. Niedługo potem pacjent poczuł się gorzej. Rurka uniemożliwiała mu jednak to, by komukolwiek o tym powiedział. Zmarł następnego dnia.
Według prokuratury decyzja o zaprzestaniu monitorowania stanu zdrowia była pochopna. Urządzenia mogły bowiem wykazać, co naprawdę dzieje się z pacjentem. Jak zastrzega jednak rzecznik prasowy suwalskiej Prokuratury Okręgowej Ryszard Tomkiewicz, opinie biegłych, na które trzeba było bardzo długo czekać, nie wskazują na jednoznaczny związek śmierci pacjenta z odłączeniem urządzeń monitorujących. Nie można wykluczyć, że mężczyzna i tak by zmarł.
Lekarz nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. W niedługim czasie prokuratura zdecyduje się najprawdopodobniej na skierowanie do sądu aktu oskarżenia w tej sprawie.
Policja ustaliła, że jego krok był próbą samobójczą. Młody mężczyzna, który w sobotę nad ranem podpalił się w Augustowie, trafił do Wschodniego Centrum Leczenia Oparzeń w Łęcznej.
Od sporządzenia przez prokuraturę aktu oskarżenia minęły już cztery lata. Ostatnio rozprawa znowu się nie odbyła. A poszkodowanych może być aż 300 osób.