Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | Przestępcy ponownie zaatakowali "na wnuczka"
autor: Marcin Kapuściński
Oszustki, które kilka dni temu próbowały wyłudzić pieniądze od czterech suwalskich staruszek, działają dalej. Tym razem jako cel wybrały sobie kobietę pochodzącą z jednej z podsuwalskich miejscowości.
Pokrzywdzona podkreśla, że sprawcy musieli ją wcześniej obserwować, gdyż znali wiele szczegółów z jej życia. Wiedzieli też, czym się zajmuje co robi, bo zadzwonili na telefon, który ma na biurku w pracy.
- Wyświetlił mi się numer zastrzeżony, a w słuchawce usłyszała głos swojej córki. Głośno płakała i przez łzy mówiła, że potrąciła przechodnia, który trafił do szpitala w ciężkim stanie. Zdziwiłam się, bo ona nie ma prawa jazdy. Wszystko brzmiało jednak bardzo przekonująco - opowiada.
Córka studiuje kilkaset kilometrów od Suwałk. Dlatego kobieta, bardzo się przejęła. Zanim jednak zdążyła zapytać o więcej szczegółów, w słuchawce usłyszała głos osoby podającej się za funkcjonariusza policji.
- Policjantka powiedziała mi, że grozi jej pięć lat wiezienia. Ale jeśli wpłacę 40 tys. zł kaucji córka wyjdzie na wolność. Gdy powiedziałam, że nie zdobędę takich pieniędzy, rozmówczyni jakby straciła zainteresowanie. Zapowiedziała, że jeszcze się do mnie odezwie, ale już tego nie zrobiła - mówi.
Kobieta była przekonana, że cała sytuacja jest prawdziwa. Dlatego od razu skontaktowała się ze znajomym córki. Ten uspokoił ją, że dwudziestolatce nic się nie stało. To piąty zgłoszony w ostatnich dniach przypadek takiego oszustwa . Wcześniej również podszywano się pod córki lub kuzynki. Oszustki wybierały jednak dużo starsze ofiary.
Młoda kobieta dzwoni do staruszek i podaje się za ich córkę lub kuzynkę. Za każdym razem prosi o duże pieniądze, które mają pomóc jej odzyskać zdrowie lub wyjść na wolność. Suwalczanki nie dają się jednak oszukać, powiadamiają krewnych, a ci wzywają policję.
Nie pomagają policyjne apele i komunikaty w mediach. 63-letnia mieszkanka Suwałk dała się oszukać i straciła 20 tys. złotych.