Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | Larwy zamiast schabowego - felieton Tomasza Kubaszewskiego
autor: Tomasz Kubaszewski
Postępowa ludzkość wymyśliła, żeby w Warszawie radykalnie ograniczyć spożycie mięsa i nabiału. Pomyślałem - jeżeli chcą się katować, niech się katują. Nie mój cyrk, nie moje małpy.
Jak tam pojadę, najwyżej wezmę kanapki.
Ale kiedy w jednym z lokalnych portali znalazłem publikację zatytułowaną "Czy Suwałki będą następnym miastem?", zaś w portalu regionalnym wielki tekst zachęcający do żarcia robaków, to zapaliła mi się czerwona lampka. Bo już nie raz i nie dwa okazywało się, że postępowa ludzkość jest w stanie przeforsować największe głupoty.
Na razie wymyśliła - w imię walki ze zmianami klimatu - "radykalne ograniczenie", jednak w zaleceniach programu przyjętego przez wiele miast na świecie, w tym Warszawę, jest całkowicie wykluczenie z diety mięsa i nabiału.
Oczywiście także w tym przypadku nikomu do talerza nie zamierzam zaglądać. Każdy, zamiast schabowego czy kiełbasy, może zapychać się karaczanami czy larwami mącznika młynarka aż mu uszami będą wychodzić. Ale - że sparafrazuję pewne popularne niedawno hasło - mój talerz, moja sprawa. Bo narzucanie komukolwiek tego, co ma jeść zajeżdża znacznie bardziej od tych robaków. Jakąś zatęchłą komuną zajeżdża.
Ten medal ma jeszcze drugą stronę, nie zauważoną choćby przez bezmyślny portal lansujący jedzenie robaków. Jeżeli to wszystko wejdzie w życie (a przy braku zdecydowanego oporu zobaczycie, że wejdzie – wspomnicie moje słowa za kilkanaście lat) upadnie mnóstwo firm mięsnych oraz nabiałowych i tysiące ludzi, także w naszym regionie, stracą pracę. Ciekawa perspektywa, prawda?
A to przecież nie wszystko. Bo postępowe miasta chcą też ograniczać liczbę prywatnych samochodów i kupowanych ubrań.
Przeżyłem dobrych parę lat w PRL i naprawdę serdecznie dziękuję. A swoją drogą, w kontekście zbliżających się wyborów parlamentarnych i samorządowych warto pytać polityków, co o tym sądzą.