Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | Czy suwalskie służby nadużywają sygnałów dźwiękowych?
autor: Jakub Mikołajczuk
Skarżą się na to mieszkańcy. Jak twierdzą, syreny rozlegają się o różnych porach dnia i nocy. A choćby z doniesień medialnych nie wynika, żeby w Suwałkach miało miejsce tyle różnego rodzaju nagłych zdarzeń.
Mogłyby to potwierdzać także nasze informacje. W ostatnim czasie parokrotnie telefonowaliśmy do różnych służb z pytaniem, dlaczego w mieście rozlegają się intensywne sygnały dźwiękowe. Okazywało się, że nie kryły się za tym istotne wydarzenia.
Jak mówi Kazimierz Golubiewski z suwalskiej Straży Pożarnej, w tym roku wozy tej formacji wyjeżdżały już 1051 razy.
To średnio cztery razy dziennie. Podczas takich wyjazdów mamy obowiązek poruszać się z włączoną jednocześnie sygnalizacją dźwiękową i świetlną oraz światłami drogowymi lub mijania. Wtedy pojazd pożarniczy staje się pojazdem uprzywilejowanym, co ma ułatwić dotarcie do pożaru lub innego zagrożenia.
Z kolei w przypadku policji, jak mówi komisarz Eliza Sawko, decyzję o włączeniu sygnalizacji podejmują jadący na interwencję funkcjonariusze.
Kwestię pojazdów uprzywilejowanych i uprawnienia kierujących nimi reguluje art. 53. Prawa o Ruchu Drogowym. Suwalscy policjanci w oparciu o te przepisy używają sygnałów dźwiękowych w akcjach związanych z ratowaniem życia, zdrowia ludzkiego lub mienia, czy też w związku z koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa lub porządku publicznego.
Natomiast w przypadku pogotowia ratunkowego o włączeniu sygnału dźwiękowego decyduje dyspozytor lub szef zespołu ratowniczego.
To efekt obowiązującego od ponad tygodnia nowego taryfikatora mandatów.
Ofiarą takiego przestępstwa padł m.in. 65-letni mieszkaniec powiatu, który stracił ponad 8 tysięcy złotych. Mężczyzna chciał przez internet kupić tańszy ekogroszek.
Do pierwszej w tym roku próby wręczenia łapówki policjantom doszło pod koniec ubiegłego tygodnia. Kompletnie pijany 44-letni kierowca TIR-a zaproponował mundurowym 10 tys. zł.