Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | Suwalska Międzyzakładowa Spółdzielnia Mieszkaniowej krytycznie ocenia pomysł montażu kamer i zamków w wiatach śmietnikowych
autor: Marcin Kapuściński
Jej zdaniem to drogie i nieprzynoszące efektów działanie, które doprowadzi do jeszcze większego bałaganu.
Jak informowaliśmy, tego typu rozwiązanie przez kilka tygodni testował Zarząd Budynków Mieszkalnych. Chodziło o sprawdzenie, czy mieszkańcy segregują śmieci. Suwalskim władzom to się spodobało, zasugerowały więc, by spółdzielnie mieszkaniowe poszły śladem ZBM-u.
Tymczasem prezes Międzyzakładowej Spółdzielni Mieszkaniowej w Suwałkach- Tadeusz Szymańczyk, który był gościem Studia Suwałki, podchodzi do tej propozycji bardzo sceptycznie.
Praktykowaliśmy to kilka lat temu. Niestety nie przyniosło to zamierzonych efektów. Po pierwsze śmieci pozostawiano przy zamkniętych wiatach. Czasami robiły to dzieci, a czasami dorośli, którzy zapomnieli kluczy. Po drugie dochodziło do aktów wandalizmu. Kłódki były zatykane zapałkami. W śmietnikach przy ulicach Kowalskiego i Szpitalnej musieliśmy w ciągu tygodnia nawet kilkukrotnie zmieniać zamki. A w ślad za tym dokupować klucze i rozdawać je mieszkańcom. Odstąpiliśmy od tego, bo siłowe narzucanie zmiany mentalności jest bezskuteczne.
Prezes drugiej co do wielkości suwalskiej spółdzielni podkreśla również, że ważne jest wyrabianie u mieszkańców właściwych nawyków. Jednak wciąż trzeba zaczynać od początku.
Niestety przez kilka pierwszych miesięcy odbiór odpadów segregowanych i niesegregowanych odbywał się w jeden samochód. To było demoralizujące. Mieszkańcy poczuli bezsens dzielenia śmieci pod zlewem i zaniechali tego. System był nieprzygotowany. Ja wiem o tym, że segregacja odbywała się na dopiero terenie wysypiska, ale mieszkańcy tego nie wiedzieli. Z czasem zaczęli wszystkie odpady wyrzucać do jednego kontenera. Przez to mamy sytuację, jaką mamy.
Z wyliczeń Zarządu Budynków Mieszkalnych wynika, że koszt monitoringu jednej wiaty, to około 10 tys. zł. Prezes Szymańczyk podkreśla, że w przypadku jego spółdzielni w grę wchodziłyby bardzo duże pieniądze. Musieliby na to się złożyć wszyscy mieszkańcy.