Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | III RP wygumkowała krystaliczną postać - felieton Tomasza Kubaszewskiego
autor: Tomasz Kubaszewski
Historia suwalczanina Aleksandra Seredyńskiego to taka lokalna kwintesencja III RP.
Tak jak w skali krajowej Anny Walentynowicz, Andrzeja Gwiazdy czy Kornela Morawieckiego. Choć nie sposób przecenić ich zasług, to w świadomości społecznej, przynajmniej do pewnego czasu, praktycznie nie istnieli. III RP z przeszłości i teraźniejszości skutecznie ich wygumkowała. Bo nie byli entuzjastami tego, co się po 1989 roku stało, no i nazywali rzeczy po imieniu? A III RP potrafiła swoich przeciwników wdeptać w ziemię. Stworzyła system dla tych, którzy ją popierali, co do dzisiaj pokutuje nie tylko w polityce, ale też w gospodarce. Wszak ileż to w regionie fortun powstało z takich spółeczek nomenklaturowych z przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych? Wymienić nazwiska, choćby z Suwałk? Ot, byłoby zdziwienie. A wydawałoby się, że tacy zdolni, tacy przedsiębiorczy i wszystko zawdzięczają swojej żyłce do biznesu. Znajomościom kariery zawdzięczają i układom, a nie żyłce.
Nauczyciel historii Aleksander Seredyński, który był opoką suwalskiej Solidarności lat osiemdziesiątych, mentorem młodzieży i postacią wręcz krystaliczną, na III RP się nie załapał. Bo i nie chciał się załapać. Może był za uczciwy, może nie lubił przepychać się łokciami. Zresztą, ta tzw. druga suwalska Solidarność zalatywała esbecją, choć żaden historyk tego jeszcze dokładnie nie opisał.
Właściwie to trudno się dziwić, że dopiero teraz, niemal 20 lat po śmierci, Seredyńskiemu przyznaje się tytuł Zasłużonego dla Suwałk. Bo kto miał go przyznać wcześniej? Prezydent stanu wojennego Józef Gajewski, który wrócił do władzy już za demokracji? Radny - były funkcjonariuszy SB? Osoby zarejestrowane jako tajni współpracownicy służb specjalnych PRL? A tacy ludzie przez lata rządzili Suwałkami.
I żeby nie było wątpliwości - Aleksander Seredyński może zostać obecnie zasłużonym suwalczaninem głównie dlatego, że zmienił się klimat w kraju, a nie w mieście.