Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | Kto ponosi winę za zamarźnięcie ryb w jeziorze Wiżajny?
Do zamarznięcia sieci i znajdujących się wewnątrz ryb mogłoby nie dojść, gdyby dzierżawca jeziora Wiżajny wykazał większą czujność i lepiej ocenił ryzyko związane z wystawieniem sprzętu rybackiego w okresie, w którym można było przewidzieć, że zamarzną – do takich wstępnych wniosków pokontrolnych doszło Państwowe Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie.
Instytucja ta nakazała dzierżawcy Hubertowi Falkowskiemu podjęcie akcji minimalizującej straty. Jednocześnie przychyliła się do jego wersji zdarzeń, zgodnie z którą miało ono charakter losowy. Falkowski mówił o tym na naszej antenie.
Kiedy woda w jeziorze zaczęła gęstnieć, odważył się zastawić sieci. Widziałem te kilometry siatek, wzdłuż brzegów i prawdopodobnie przechodzących przez środek wody. Dzierżawca chyba liczył na to, że mróz odpuści, ale tak się nie stało. Do dzisiaj te siatki stoją i łowią. Niestety, ale część uwięzionych w nich ryb zdechła.
Jak zapewniają Wody Polskie, na jeziorze wciąż prowadzona jest akcja podwiązywania i wyciągania sieci spod lodu. Aktualnie znajdują się w takim stanie, że nie mogą powodować znacznych strat w ichtiofaunie, o co martwił się jeden z okolicznych wędkarzy, Andrzej Łanczkowski.
Cały czas śledziłem pogodę i nie widziałem prognozy mówiącej, że temperatura spadnie do minus piętnastu stopni, a do tego będzie wiał silny wiatr. Nie zastawiłem sieci, żeby stały pod lodem i narażały mnie na straty. Codziennie jest monitorowany stan lodu. Robię, co mogę, ale na pogodę nie mam wpływu.
Sprawę zamarzniętych ryb, które pojawiły się na jeziorze w drugiej połowie grudnia ubiegłego roku, badały też inne instytucje. Straż Rybacka nie dopatrzyła się złamania przepisów, natomiast urzędnicy marszałka województwa sporządzili notatkę ze zdarzenia. Zostanie ona wykorzystana dopiero za cztery lata, przy sporządzaniu zgodności prowadzenia gospodarstwa rybackiego z tzw. operatem rybackim.
