Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | RDOŚ w Białymstoku uznała, że awaria w suwalskiej oczyszczalni ścieków nie miała dużego wpływu na przyrodę
I już po raz drugi umorzyła postępowanie w tej sprawie. Przypomnijmy, że awaria miała miejsce w lipcu 2018 r. Do rzeki trafiło około 2,5 mln litrów ścieków. Z wody odłowiono potem setki kilogramów martwych ryb.
Częstym problemem przy wyświetlaniu playera jest używanie Adblocka.
Dłuższe dźwięki na niektórych wersjach przeglądarki Chrome są ucinane.
Zaraz po awarii RDOŚ przeprowadził pierwsze postępowanie, które wkrótce umorzył. Na tę decyzję złożyły zażalenie Polski Związek Wędkarski i Wigierski Park Narodowy. Sprawę przekazano do ponownego rozpatrzenia.
Jak mówi prezes Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Suwałkach Leszek Andrulewicz, z decyzji o umorzeniu jasno wynika, że awaria oczyszczalni nie miała dużego wpływu na środowisko.
Dla nas jest to pocieszająca wiadomość. Bardzo precyzyjne uzasadnienie Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Białymstoku nie pozostawia wątpliwości, że szkoda na środowisku nie została poniesiona. Przewinienie PWiK-u było, zawiodły pewne aspekty, ale przyroda na tym znacząco nie ucierpiała.
Decyzją Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Białymstoku rozczarowany i zaskoczony jest dyrektor Wigierskiego Parku Narodowego Tomasz Huszcza.
To nie jest dobra decyzja, ponieważ umorzenie zamyka cały proces postępowania w tej sprawie. Nie możemy powiedzieć, że nic się nie stało. Jednak stało się coś złego, co nigdy nie powinno się wydarzyć. Skutki ekologiczne były zdecydowanie głębsze, bo woda to nie tylko ryby. To są też inne organizmy. Wigierski Park Narodowy jest jedynie organem opiniującym. Nie jest stroną tego postępowania.
A jest nią Polski Związek Wędkarski, który od decyzji Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska może się jeszcze odwołać. Jak poinformował nas dyrektor Gospodarstwa Rybackiego PZW w Suwałkach Robert Stabiński, decyzja o odwołaniu zapadnie dopiero po szczegółowej analizie dokumentów.
Przypomnijmy, że w tej sprawie trwa też prokuratorskie śledztwo. Jego wynik powinien być znany zaraz po nowym roku.
Dyspozytor Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Suwałkach, zwolniony dyscyplinarnie za to, że do Czarnej Hańczy przedostało się 2,5 mln litrów ścieków, może wracać do pracy. Tak uznał wczoraj (12.12) suwalski sąd okręgowy. To rozstrzygnięcie jest już prawomocne.
Leśnicy obawiają się, że nieczystości zablokują proces odtwarzania ekosystemu po ubiegłorocznym wycieku z miejskiej oczyszczalni.
Błąd firmy konserwującej kanalizację na zlecenie suwalskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji doprowadził do wycieku ścieków do rzeki.
Prokuratura przedłużyła śledztwo w sprawie awarii w suwalskiej oczyszczalni ścieków o kolejne 2 miesiące.
Samorządowcy Prawa i Sprawiedliwości posumowali nadzwyczajną sesję rady miejskiej, poświęconą awarii w suwalskiej oczyszczalni. Ich zdaniem przyniosła ona jeszcze więcej znaków zapytania m.in. o to, czy spółki komunalne należycie dbają o bezpieczeństwo mieszkańców.
Zawiadomienie w tej sprawie wpłynęło do suwalskiej prokuratury, która w poniedziałek wszczęła śledztwo — potwierdza zastępca Prokuratora Rejonowego w Suwałkach Krystyna Szóstka.
Ponad 140 kilogramów martwych ryb zebrali od soboty z Czarnej Hańczy m.in pracownicy Wigierskiego Parku Narodowego.
Około 2 tys. metrów sześciennych nieoczyszczonej wody trafiło w piątek (27.07) w Suwałkach do Czarnej Hańczy. To skutek awarii, do jakiej doszło w miejscowej oczyszczalni ścieków.