Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | Władze Wigierskiego Parku Narodowego czekają na wyniki analiz, które określą stopień zatrucia Czarnej Hańczy przez ścieki z suwalskiej kanalizacji
autor: Marcin Kapuściński
Leśnicy obawiają się, że nieczystości zablokują proces odtwarzania ekosystemu po ubiegłorocznym wycieku z miejskiej oczyszczalni.
Dyrektor parku Tomasza Huszcza jest pewien, że doszło do zanieczyszczenia rzeki. Skalę skażenia mają określić szczegółowe badania.
Próbki zostały pobrane bezpośrednio po wycieku i czekamy na ostateczne wyniki analiz. Nasi pracownicy przeszli brzegiem Czarnej Hańczy. Wpłynęliśmy również do ujścia rzeki do jeziora. Na szczęście nie zauważaliśmy śniętych ryb. Podkreślam, że na razie są to szacunkowe i wstępne oceny.
Dyrektor Huszcza obawia się, że brak ryb to wynik ubiegłorocznego zatrucia rzeki, kiedy to z miejskiej oczyszczalni do rzeki trafiło 2,5 mln litrów ścieków. Z wody odłowiono potem ponad 150 kilogramów martwych ryb.
To, że tych nie widzimy śniętych ryb, nie oznacza, że do skażenia nie doszło. Przed rokiem nastąpił poważny uszczerbek w ekosystemie. Być może tak jest i tym razem. Nie widać tego jednak, bo nie ma już ryb.
W środę (04.09) wieczorem tylko przez trzy godziny do Czarnej Hańczy wpłynęło ponad 150 tysięcy litrów ścieków. Suwalski Ratusz wyjaśnił, że powodem wycieku była źle przeprowadzona modernizacja miejskiej kanalizacji. Zawinić miała firma, której zlecono te prace.
Błąd firmy konserwującej kanalizację na zlecenie suwalskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji doprowadził do wycieku ścieków do rzeki.
W Suwałkach doszło do wycieku ścieków do rzeki Czarnej Hańczy. Z kanału burzowego płynie wartkim strumieniem ciemna ciecz.