Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | Czy się stoi, czy się leży... - felieton Tomasz Kubaszewskiego
autor: Tomasz Kubaszewski
Powiedźcie mieszkańcom naszego województwa, gdzie jest ta żyła złota? Skąd bierzecie pieniądze na te liczone w dziesiątkach tysięcy nagrody dla szefów różnych samorządowych firm?
Częstym problemem przy wyświetlaniu playera jest używanie Adblocka.
Dłuższe dźwięki na niektórych wersjach przeglądarki Chrome są ucinane.
Niedawno rozeszła się informacja, że dyrektor pewnej suwalskiej instytucji nie otrzyma od prezydenta miasta nagrody rocznej. Radni obciążyli go bowiem częścią odpowiedzialności za tragiczny wypadek, jaki miał miejsce w aquaparku.
Można z tego zrozumieć, że dopiero jak coś takiego się wydarzy, nagroda nie jest wypłacana. A w każdym innym przypadku - czy się stoi, czy się leży...
Patrzę na nagrody przyznawane przez samorząd wojewódzki dyrektorom placówek medycznych. 75 tysięcy złotych w jednym przypadku. 75 tysięcy w drugim i trzecim. 60 tysięcy w kolejnym. Po trzydzieści kilka w następnych. Ciekawe za co, bo jakoś szczegółowych uzasadnień znaleźć nie można. Ale - jak przypuszczam - za nadzwyczajne osiągnięcia, wyjątkowe, jedyne w swoim rodzaju. No chyba nie za normalną pracę. Bo za tę i tak niektórzy dyrektorzy otrzymują rocznie po ponad 300 tysięcy złotych.
Pewnie zaraz ktoś zauważy, że nagradzanie kogokolwiek za cokolwiek w naszym, delikatnie rzecz ujmując, mało sprawnym systemie opieki zdrowotnej, w którym w wielomiesięcznych kolejkach do specjalistów czy na niektóre zabiegi można po prostu umrzeć, jest mocno dyskusyjne. Pewnie też pojawią się tłumaczenia, że kolejki to jedno, a nagrody drugie, że to jakieś inne pule itp., itd. Tylko co to takich pacjentów obchodzi?
A właśnie! Może im lepiej te pieniądze dawać, co?
Już polskim siatkarzom grali tam Mazurka Dąbrowskiego, już Żubry Białystok zapewniały sobie tam awans do Basket Ligi, już dla kilkunastu tysięcy fanów śpiewali tam Daria Zawiałow i Dawid Podsiadło, a prominentni biznesmeni z całej Polski i połowy Europy zjeżdżali się na ważne, branżowe kongresy. Szkoda, że na razie tylko w wyobraźni wielu białostoczan tak wyglądała hala widowiskowo-sportowa w mieście, na którą mieszkańcy czekają od dekad.
Najpierw stworzyli komunikacyjnego molocha, a teraz dziwią się, że on ledwo dyszy. No i wszyscy są winni, za wyjątkiem nich.
Współcześni czekiści ruszyli do boju. Tworzą listy proskrypcyjne zawierające nazwiska tych mieszkańców naszego regionu, którzy po wyborach mają stracić pracę. Jak przypuszczam, chcą zająć ich miejsca.
Wyniki tych wyborów i tego referendum nastroiły mnie bardzo optymistycznie. Bo nie dość, że niektórzy wpadli w polityczną otchłań, to w dodatku mieszkańcy zafundowali sobie w przyszłości towarzystwo braci o nieco ciemniejszej karnacji skóry.