Radio Białystok | Felieton | Co z halą widowiskowo-sportową w Białymstoku? - felieton Adama Janczewskiego
Już polskim siatkarzom grali tam Mazurka Dąbrowskiego, już Żubry Białystok zapewniały sobie tam awans do Basket Ligi, już dla kilkunastu tysięcy fanów śpiewali tam Daria Zawiałow i Dawid Podsiadło, a prominentni biznesmeni z całej Polski i połowy Europy zjeżdżali się na ważne, branżowe kongresy. Szkoda, że na razie tylko w wyobraźni wielu białostoczan tak wyglądała hala widowiskowo-sportowa w mieście, na którą mieszkańcy czekają od dekad.
Apetyty rozbudziła ostatnio Politechnika Białostocka wespół z Ministerstwem Sportu. W przedwyborczym tygodniu regionalni przedstawiciele władzy wręczyli przedstawicielom uczelni czek na pokaźną sumę 105 mln zł na budowę w kampusie hali sportowo-widowiskowej. Problem w tym, że posła Mieczysława Baszki, który wręczył tę swego rodzaju promesę, w nowej kadencji Sejmu już nie będzie, bo nie wywalczył reelekcji. Ponadto, wszystko wskazuje na to, że zmieni się ekipa rządząca, której bliżej pewnie będzie do prezydenta Białegostoku i do wydania pieniędzy z ministerialnego programu na projekty miejskie. A z tymi też nie jest tak łatwo, bo miejska hala widowiskowo-sportowa już dawno miała powstać przy ulicy Ciołkowskiego. Najpierw jednak wojewoda podlaski unieważnił pozwolenie na jej budowę, następnie na przeszkodzie stanęła budka... meteorologiczna, pobliskiego Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej i zarzuty, że budowa obiektu sportowego negatywnie wpłynie na funkcjonowanie stacji pomiarowej. Projekt ten wydaje się więc na ten moment zarzucony, a budowa uczelnianej hali też stoi pod znakiem zapytania. Po pierwsze, nie do końca pewne może być wspomniane już finansowanie, po drugie nie ma nawet projektu, a dopiero w przyszłym roku miałyby być zlecone prace koncepcyjne. W mieście słychać już powątpiewania dotyczące realizacji tej inwestycji, na przykład czy tak duży obiekt, z bieżnią lekkoatletyczną i widownią na kilka tysięcy osób, zmieści się na terenie należącym do Politechniki.
Temu wszystkiemu, śmiejąc się pod nosem, przyglądają się lokalni działacze sportowi, którzy widzieli niejeden projekt hali widowiskowo sportowej w Białymstoku i niejedne obietnice słyszeli. W tej kwestii z kolei może przydałaby się zmiana... pokoleniowa, bo starzy wyjadacze przez te lata nie wykorzystali swojej szansy, by o upragniony obiekt skutecznie zawalczyć.
Pozostaje trzymać kciuki, po pierwsze za białostockich sportowców, aby osiągnięciami rozwiali wątpliwości, stare jak pomysł stworzenia w Białymstoku hali - czy czekać z budową na wyniki sportowe, czy wybudować żeby dać impuls do rozwoju sportu w stolicy Podlasia. Po drugie, kciuki pozostaje trzymać za władze - lokalne, uczelni lub samorządowe, żeby potrafiły w końcu projekt hali sportowej z prawdziwego zdarzenia zmaterializować i za władze centralne - aby pomimo politycznych układanek i sporów, nie zapominały o tej ważnej dla województwa podlaskiego inwestycji.