Przez dwa lata sprawa remontu drogi łączącej Filipów i Suwałki nie posunęła się nawet o krok - oburzają się wójt i mieszkańcy

W 2019 roku wójt Filipowa skierował do Urzędu Marszałkowskiego w Białymstoku zapytanie o termin rozpoczęcia prac oraz petycję podpisaną przez ponad tysiąc mieszkańców. Odpowiedziano mu, że remont ruszy, gdy województwo uzyska na ten cel dofinansowanie.

Rogowski ponowił pytanie na początku stycznia 2021 roku, ale odpowiedź niewiele różniła się od poprzedniej.

Dwa lata temu złożyliśmy petycję do Urzędu Marszałkowskiego i dostaliśmy zapewnienie, że ta droga będzie realizowana. Dlatego ponowiłem zapytanie. Otrzymałem zapewnienie, iż w tym roku Podlaski Zarząd Dróg Wojewódzkich planuje wykup gruntów, a pozwolenie na budowę ma być gotowe w 2022 roku. Nie ma jednak konkretów i niewykluczone, że w gminie powstanie np. jakiś komitet protestacyjny. Wśród mieszkańców pojawiają się pomysły, aby urządzać blokady i wstrzymywać ruch.

Wójt przestrzega, że trasa jest w coraz bardziej opłakanym stanie.

Jeździ tędy wiele ciężkich samochodów, które w większości przewożą kruszywo. To wąska jezdnia o szerokości 5,5 metra. Załamane są jej krawędzie, koleiny są coraz większe, a dziury się pogłębiają. Ta droga już w tej chwili jest w złym stanie, a z każdym rokiem warunki atmosferyczne i natężenie ruchu pogarszają sytuację. Zdarza się tam coraz więcej wypadków śmiertelnych.

Urząd Marszałkowski szacuje, że remont kosztować może nawet 300 mln zł.

| red: kap