Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | Sędzia - śmiertelnik nadzwyczajny. Felieton Tomasza Kubaszewskiego
autor: Tomasz Kubaszewski
Czy sędziów wciąż nie obowiązują przepisy dotyczące wszystkich śmiertelników?
Częstym problemem przy wyświetlaniu playera jest używanie Adblocka.
Dłuższe dźwięki na niektórych wersjach przeglądarki Chrome są ucinane.
Właśnie mija rok i dwa miesiące od czasu, kiedy suwalski sędzia Waldemar M. prowadził auto po pijanemu, spowodował kolizję i odjechał z miejsca zdarzenia. I co? I nic. Przeciętny śmiertelnik dawno już usłyszałby przynajmniej zarzuty. Ale - jak wiadomo — sędzia to nie przeciętny śmiertelnik. Nadzwyczajny, chciałoby się powiedzieć.
Najpierw przez wiele miesięcy ciągnęło się pozbawianie sędziego immunitetu. Między pierwszą decyzją w tej sprawie Sądu Apelacyjnego w Białymstoku a prawomocną Sądu Najwyższego minęło — uwaga - ponad pół roku.
W sumie to i tak krótki termin, bo postępowanie przed sędziowskim sądem dyscyplinarnym nawet się nie zaczęło. A chodzi o to, czy Waldemar M. uchybił godności pełnionego urzędu, czy nie uchybił. Stawka jest duża, bo może stracić nawet prawo wykonywania zawodu. Nikt dzisiaj nie wie, kiedy to postępowanie się rozpocznie.
Ale zegar w prokuraturze tyka już od połowy czerwca. Wtedy bowiem zapadła prawomocna decyzja dotycząca immunitetu. Można więc w każdej chwili wezwać sprawcę kolizji i przedstawić mu zarzuty. Sędzia wciąż ich jednak nie usłyszał. Dlaczego? Prokuratura udziela mediom wymijających odpowiedzi. Czyli, co? Wciąż sędziowie — sprawcy przestępstw są traktowani w jakiś szczególny sposób? No przecież to miało się zmienić…