Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | Bezpieczeństwo? Nie ma pieniędzy - felieton Tomasza Kubaszewskiego
autor: Tomasz Kubaszewski
Generał nie ma wątpliwości: gdyby wciąż obowiązywała koncepcja obrony kraju na linii Wisły, to w przypadku rosyjskiego ataku, z Suwałk czy z Białegostoku zostałyby zgliszcza, a ofiary liczyłoby się w tysiącach.
Ów generał, to Jarosław Kraszewski - były dyrektor Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, a dzisiaj jeden z najbardziej cenionych wojskowych ekspertów.
W wywiadzie udzielonym naszej rozgłośni mówił o tym, że wprawdzie linia Wisły to ostateczność, ale Polska i tak nie miałaby kim i czym tych wschodnich terenów skutecznie bronić.
A czemu by nie miała? Ano temu - tu już zaczynają się moje dywagacje - że likwidowano jednostki wojskowe we wschodniej Polsce. No choćby tę w Suwałkach. W 2010 roku zapadła decyzja, by tutejszy pułk przekształcić w dywizjon, a dwa lata później, żeby w ogóle wojsko z miasta wyprowadzić. Ostatni żołnierz miał wyjechać stąd najpóźniej w 2017 roku.
Po rozum do głowy ówczesna władza poszła dopiero po ataku Rosji na Krym w 2014. Dywizjon, ale już nie pułk, się ostał. Ten ostatni przywrócono dopiero za obecnej władzy.
"Utrzymywanie dywizjonu jest niezasadne z przyczyn operacyjnych i ekonomicznych" - napisał 11 lat temu w odpowiedzi na jedną z poselskich interpelacji wiceminister obrony w rządzie koalicji PO - PSL Czesław Mroczek. Szczególnie te "przyczyny ekonomiczne" w tym kontekście za dobrze chyba nie brzmią, co?
Generał Kraszewski zauważa, że od tamtego czasu w podejściu do kwestii obronności kraju niemal wszystko się zmieniło. Na wschodzie powstają nowe jednostki, armia kupuje nowoczesnych sprzęt. Czasy obrony na linii Wisły minęły bezpowrotnie.
Choć tego, że ci od "przyczyn ekonomicznych" znowu będą decydowali, wykluczyć nie można.