Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | Mowa jest srebrem, a krzyk złotem - felieton Tomasza Kubaszewskiego
autor: Tomasz Kubaszewski
Gdyby urodzona na Białorusi aktywistka Jana Szostak tylko krzyczała, dalej byłaby na liście sejmowej Koalicji Obywatelskiej w woj. podlaskim. Ale postanowiła przemówić. Wyłożyła się na aborcji, która - jak stwierdziła - powinna być dostępna do końca ciąży.
Do tej pory ta raptem 30-letnia, urodzona w Grodnie kobieta znana była szerzej właśnie ze swojego kilkuminutowego krzyku przed białoruską ambasadą. To był jej protest przeciwko polityce prowadzonej przez władze tego kraju. Okazało się, że wystarczy, by znaleźć się na liście największej partii opozycyjnej. Nie wiadomo tylko, dlaczego w naszym regionie, bo Szostak raczej nie jest z nim związana.
Jednak z tej perspektywy już jej pierwsza wypowiedź - o rozebraniu muru na granicy z Białorusią, który nie podoba się też dyktatorowi Łukaszence, powinna dać kierownictwu Koalicji Obywatelskiej do myślenia. Bo oprócz kilku miejscowych fanatyków opozycji i aktywistów z Warszawy, Gdańska czy Szczecina nie znam ani jednej osoby z przygranicznych terenów, która byłaby przeciwko tej konstrukcji. Porozmawiajcie z mieszkańcami, to zobaczycie. Na ich głosy Szostak z całą pewnością nie mogłaby liczyć. A "warszawka" na szczęście u nas nie głosuje.
Jednak to przeszło bez echa, co też jest w gruncie rzeczy symptomatyczne.
Aktywistkę pogrążyła aborcja. Nawet jak na najbardziej liberalną partię świata było to za dużo w kontekście wyborczych strat i zysków. I kandydatkę z listy Koalicji Obywatelskiej wykreślono.
Już jednak pojawili się chętni do przygarnięcia Jany Szostak. To Lewica. Tam będzie mogła i o murze, i o aborcja rozprawiać bez ograniczeń. Proponuję jedynkę z woj. podlaskiego.