Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | Suwalczanie pokonali kajakami już ponad 580 kilometrów i za kilka dni spróbują dotrzeć do Bałtyku
Jakub Skrodzki i Daniel Danecki kontynuują wyprawę „Z Wigier do Bałtyku”. Ma ona swój charytatywny cel - zebranie pieniędzy na remont łazienki w Społecznej Organizacji Przyjaciół Dzieci „Przystań” w Suwałkach.
W kajakach spędzili już ponad 110 godzin. Do tej pory mimo mielizn, silnych wiatrów, a nawet śnieżycy płynęło im się bezpiecznie. Jednak - jak podkreśla Jakub Skrodzki - dopiero Wisła pokazała, jak może być groźna.
- Na początku przywitała nas łagodnie, poczuliśmy tylko nurt rzeki, lekki wiatr, płynęło się dobrze. Ale później wiatr dosłownie zatrzymywał kajaki w miejscu. Do tego doszły ogromne fale, miały około metra wysokości. Zrobiło się naprawdę niebezpiecznie, były momenty grozy na tych falach. Pierwszy raz czegoś takiego doświadczyliśmy będąc na kajakach. A jednak udało nam się tego dnia pokonać 67 kilometrów, co jest naszym rekordem na tej trasie.
Po 12 dniach wyprawy i nocy spędzonej we Włocławku kajakarze wyruszyli dzisiaj dalej. Jak podkreślają, po drodze spotykają się z dużą życzliwością ludzi.
- Dobro ludzi zaskakuje. Dostajemy wyżywienie, zdarzył się dowóz kajaków pod hotel, dostaliśmy zakupy na drogę. W trzech miejscach Polski przewidzieliśmy paczki, przesyłane z domu, wcześniej spakowane. Ale po tej niespotykanej gościnności tego jedzenia momentami jest za dużo. Z tych 12 nocy tylko trzy spędziliśmy pod namiotami, a resztę pod dachem.
Do Bałtyku mają dopłynąć w niedzielę (24.05). To, czy się uda, będzie zależało w dużej mierze od pogody.
Takiego wyzwania nikt jeszcze u nas się nie podjął. W sobotę (9.05) dwaj suwalczanie Daniel Danecki i Jakub Skrodzki rozpoczęli wyprawę z Wigier do Bałtyku.
Przed nimi, do przepłynięcia kajakami niemal tysiąc kilometrów. Dwóch suwalczan postanowiło przepłynąć dystans z Wigier do Bałtyku, chcąc w ten sposób zebrać pieniądze na remont łazienki w Społecznej Organizacji Przyjaciół Dzieci „Przystań” w Suwałkach.
- Na rzece koronawirusa się nie boimy, a na lądzie będziemy mieli maseczki, więc na jakieś wielkie niebezpieczeństwo się nie narazimy - mówi Jakub Skrodzki.