Radio Białystok | Sport | Zostawili serce, zyskali szacunek – europejska przygoda Jagiellonii [zdjęcia, wideo]
Jagiellonia Białystok napisała jedną z najpiękniejszych kart w swojej historii – europejska przygoda mistrza Polski w sezonie 2024/2025 była pełna emocji, nieoczekiwanych zwrotów akcji, niezapomnianych chwil i sportowej dumy. Choć zakończyła się w ćwierćfinale Ligi Konferencji Europy, to dla kibiców i piłkarzy była to podróż, która na zawsze pozostanie w sercach – był triumf w Kopenhadze, magia przy Słonecznej i walka z gigantami z Amsterdamu i Sewilli.
Przygodę Jagiellonii Białystok w europejskich rozgrywkach podsumował dziennikarz sportowy Polskiego Radia Białystok Jerzy Kułakowski.
Piękna przygoda Jagiellonii w Europie
Każda, nawet najpiękniejsza przygoda kiedyś się kończy. Można nad tym ubolewać, smucić się i planować nowe, można też jednak wracać do niej z uśmiechem, przypominać najpiękniejsze momenty, wracać do nowo poznanych miejsc, rozmów z ludźmi, cudownych smaków... po prostu można być szczęśliwym, że było nam dane przeżyć coś, o czym inni nie mieli nawet prawa marzyć.
Właśnie tak jest z przygodą Jagiellonii Białystok w europejskich pucharach w sezonie 2024/2025. Niemal dziewięć miesięcy pełnych sportowych, głównie pozytywnych emocji.
Imaz show na Litwie – Jaga zaczyna z przytupem
Pierwszy w historii klubu tytuł mistrza Polski pozwolił drużynie i jej kibicom marzyć - marzyć o pierwszym w historii występie nie w eliminacjach, a w głównych turniejach jednej z europejskich lig. Najpierw trzeba się było jednak do nich dostać.
Nie da się ukryć, że Jagiellonii dopisało szczęście w losowaniu rywala w eliminacjach Ligi Mistrzów. Miał nim być lepszy z pary HJK Helsinki - FK Poniewież. Litwini niespodziewanie wygrali ten dwumecz i to oni jako pierwsi stanęli na drodze pucharowego marszu białostockiej drużyny. Rozpoczął się 23 lipca na stadionie w Poniewieżu.
Miejscowa drużyna jeszcze nigdy nie miała takiej publiczności, a to dlatego że na Litwę pojechały dwa tysiące żółto-czerwonych fanów.
Kibice Jagiellonii na Litwie byli świadkami łatwego zwycięstwa swoich ulubieńców i strzeleckiego popisu Jeusa Imaza. Pomiędzy 14. i 29. minutą Hiszpan zdobył trzy bramki, kolejną dołożył Kristoffer Hansen i Jagiellonia wygrała 4:0.
Rewanż w Białymstoku był tylko formalnością. Żółto-czerwoni pokonali Litwinów 3:1 - po dwóch rzutach karnych Afimico Pululu i golu samobójczym.
Mecz obejrzało z trybun Chorten Areny blisko 17,6 tys. widzów. Kibice zaprezentowali specjalną oprawę na tym meczu.
Radiowy skrót meczu Jagiellonia Białystok - FK Paneveżys:
Skandynawska lekcja pokory – Jaga odpada z Ligi Mistrzów
Awans do trzeciej rundy eliminacji Ligi Mistrzów był o tyle ważny, że zapewnił Jadze udział przynajmniej w fazie zasadniczej Ligi Konferencji. Tak też się stało, ale pod koniec lipca 2024 roku białostocka drużyna i jej kibice marzyli o czymś więcej. Pierwszą weryfikacją był dwumecz z norweskim Bodo/Glimt.
Drużyna ze Skandynawii miała już swoją renomę, ale też wydawała się rywalem, którego można pokonać. Tylko się wydawało. Na własnym stadionie Jagiellonia przegrała po samobóju Adriana Diegueza 0:1.
Radiowy skrót meczu Jagiellonia - Bodo/Glimt:
Porażka 0:1 pozwalała jednak mieć nadzieję na odrobienie straty w Norwegii. Wyjazd do Skandynawii - aż za koło podbiegunowe - był prawdziwą atrakcją dla kibiców Jagiellonii. Dojazd nie był prosty, jeśli wybrało się opcję: najpierw samochód, później samolot i... 12 godzin nocnym pociągiem z Trondheim do Bodo przez 750 km pięknych terenów Norwegii.
Wiele osób spodziewało się w Norwegii deszczowej i chłodnej pogody, a było... słonecznie i bardzo ciepło.
Po porażce w Białymstoku 0:1 kibice Jagiellonii mieli nadzieje na odrobienie strat. Te jeszcze wzrosły na początku spotkania, po samobójczym trafieniu Patricka Berga.
Później rywale pokazali swoją przewagę i zupełnie zasłużenie zwyciężyli 4:1. W Norwegii żółto-czerwonych wspierało ok. 200 kibiców.
Marzenia kontra rzeczywistość – Ajax zdemolował Jagę
O Lidze Mistrzów można było zapomnieć, ale nie było czasu, żeby się tym przejmować. W czwartej rundzie eliminacji Ligi Europy na żółto-czerwonych czekał Ajax Amsterdam.
Wprawdzie ostatnie lata nie były dla niego szczególnie udane, ale pozostawał jedną z największych europejskich marek.
Jagiellonia dotkliwie się o tym przekonała, choć początek rywalizacji z holenderskim zespołem był rewelacyjny. Pierwszy mecz oba zespoły zagrały 22 sierpnia na stadionie przy Słonecznej.
Już w piątej minucie gola dla Jagi strzelił Adrian Dieguez, ale to były miłe złego początki.
Drużyna z Holandii odpowiedziała czterema trafieniami, a hat-trickiem popisał się Chuba Akpom. Z wygranej w Białymstoku mogli się cieszyć kibice z Holandii.
Mecz na Johan Cruyff Arenie - Jaga ląduje w Lidze Konferencji
Rewanż na Johan Cruyff Arenie obejrzały 53 tysiące kibiców, w tym grupa ok. 950 fanów z Białegostoku. Wszyscy byli świadkami łatwego zwycięstwa Ajaxu 3:0.
Jagiellonia zaczyna grę w Lidze Konferencji
Po przegranej z Ajaxem było już pewne, że miejsce mistrza Polski jest w Lidze Konferencji. Na losowanie rywali w pierwszej fazie turnieju Jagiellonia nie miała prawa narzekać. Czekały ją wyjazdowe mecze z zespołami z Danii, Słowenii i Czech oraz domowe z drużynami z Mołdawii, Norwegii i Słowenii.
Szok na Parken! Churlinov uciszył trybuny
Żółto-czerwoni rozpoczęli zmagania w Lidze Konferencji 3 października. Na słynnym stadionie Parken zmierzyli się z FC Kopenhaga. Po bolesnych doświadczeniach w rywalizacji z Bodo/Glimt i Ajaxem nie było wielu optymistów. Większość kibiców i dziennikarzy (w tym gronie autor) spodziewała się kolejnych "bęcków".
Pierwsza połowa meczu potwierdziła te obawy, bo Jaga grała bardzo ostrożnie wręcz bojaźliwie, gospodarze mieli zdecydowaną przewagę i do przerwy prowadzili 1:0.
Druga połowa pokazała jednak, że trener Adrian Siemieniec i jego piłkarze są pojętnymi uczniami. Potrafili wyciągnąć nauki z porażek z mocnymi rywalami i przygotować dobrą strategię na FC Kopenhaga. Krótko po przerwie na 1:1 "piętką" strzelił Afimico Pululu.
W siódmej minucie doliczonego czasu wydarzyło się coś, co wprawiło w osłupienie duńskich kibiców, a fanów z Białegostoku w stan euforii. Po kontrataku Pululu zagrał do Darko Churlinova, ten znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem i strzelił zwycięskiego gola.
W szale radości Macedończyk niemal wskoczył na sektor kibiców Jagi, a jego koledzy i sztab szkoleniowy "odlecieli" ze szczęścia.
W Kopenhadze Jagiellonię dopingowało 650 kibiców.
Jaga walczy o fazę pucharową LK
Niespodziewane zwycięstwo w duńskiej stolicy otworzyło białostockiej drużynie drogę do awansu do fazy pucharowej. Początkowo marzeniem było znaleźć się w gronie 24 zespołów, które w Lidze Konferencji zagrają też wiosną. To udało się spełnić po dwóch kolejnych meczach na własnym stadionie.
W spotkaniu z mołdawskim Petrucubem Hincesti Jaga długo się męczyła. Wygrała jednak 2:0, po trafieniach Afimico Pululu w drugiej połowie.
Radiowy skrót meczu Jagiellonia - Petrocub:
Mecz z Molde - Norwegowie bez szans przy Słonecznej
Kapitalny występ drużyna Adriana Siemieńca zaliczyła 7 listopada, a jej rywalem było wtedy norweskie Molde. Zdaniem wielu komentatorów Jagiellonia zagrała najlepszy mecz na arenie europejskiej.
Na początku gry celnym strzałem popisał się Afimico Pululu, a po przerwie dwa trafienia zaliczył Norweg, ale w barwach Jagi Kristoffer Hansen.
Mecz na Chorten Arenie oglądało ok. 12,5 tys. kibiców.
Po trzech kolejkach Jagiellonia miała komplet punktów i usadowiła się w czołówce tabeli Ligi Konferencji.
Sześć goli w meczu w Słowenii
Kolejny punkt Jagiellonia wywalczyła w Słowenii. Po szalonym meczu zremisowała z NK Celje 3:3.
Na gola gospodarzy odpowiedział Afimico Pululu, który dobił własny rzut karny. Później Słoweńcy dominowali na boisku, wyszli na prowadzenie i wydawało się, że jest kwestią czasu kiedy zdobędą kolejne bramki. Jaga się jednak obudziła.
W 70. i 77. min. do bramki Celje trafili Jesus Imaz i Kristoffer Hansen, niedługo potem do własnej trafił też Adrian Dieguez, a po końcowym gwizdku i wyniku 3:3 nikt się nie cieszył.
Na sektorze stadionu w Celje było ok. 300 kibiców mistrza Polski.
Słabsza końcówka Jagiellonii w Lidze Konferencji
Końcówka tej części rozgrywek nie była dla żółto-czerwonych udana. Drużyna wyraźnie odczuwała zmęczenie grą co trzy dni i w ostatnich spotkaniach zdobyła ledwie jeden punkt. Dużym rozczarowaniem była wyjazdowa porażka 0:1 z FK Mlada Boleslav.
Do Czech dotarło 950 kibiców Jagiellonii.
Mecz bardziej przypominał pojedynek zapaśniczy, ale Czesi okazali się w nim ciut skuteczniejsi.
Tydzień później, 19 grudnia do Białegostoku przyjechała Olimpija Lublana.
Zespoły nie porwały kibiców swoją grą i zremisowały 0:0.
Był to ostatni mecz za kadencji prezesa Jagiellonii Wojciecha Pertkiewicza.
Bez fajerwerków, ale z awansem – Jagiellonia w barażach
Remis 0:0 z Olimpiją Lublana sprawił, że Jagiellonia zakończyła fazę ligową na 9. miejscu w tabeli i musiała rozegrać barażowy dwumecz o awans do 1/8 finału.
Lutowa rywalizacja z TSC Baćka Topola była dość jednostronna.
Na stadionie w zamieszkanej w większości przez Węgrów Wojwodinie białostocki zespół wygrał 3:1.
Na trafienie gospodarzy Jagiellonia odpowiedziała dwoma golami Jeusa Imaza i jednym Afimico Pululu. Do Serbii wybrało się 370 kibiców Jagiellonii.
Również 3:1 Jaga zwyciężyła przy Słonecznej dzięki trafieniom Jesusa Imaza, Kristoffera Hansena i bramce samobójczej.
Mecz z Serbami na stadionie w Białymstoku zgromadził nieco ponad 10 tys. kibiców. Fani Jagiellonii na początku meczu przygotowali oprawę.
1/8 finału z Belgami
Mnóstwo emocji Jagiellonia dostarczyła swoim sympatykom w 1/8 finału. W dwumeczu z belgijskim Cercle Brugge pokazała dwa różne oblicza.
6 marca wygrała w Białymstoku 3:0, choć długo nic nie wskazywało na tak dobry wynik. Decydująca dla losów spotkania była czerwona kartka dla Abu Francisa z Brugii w 59. min.
Białostocka drużyna ruszyła do ataku i pomiędzy 60. i 78. min. wbiła rywalowi trzy gole. Rozpoczął z rzutu karnego Afimico Pululu, potem trafił Taras Romanczuk, a na koniec efektowną przewrotką popisał się Pululu.
Kibice w głosowaniu internetowym na stronie UEFA uznali, że była to najpiękniejsza bramka tej fazy rozgrywek. Było to też ósme trafienie napastnika rodem z Angoli. Dzięki niemu stał się liderem klasyfikacji strzelców Ligi Konferencji.
Na meczu obecnych było ponad 17 tys. kibiców. Fani na trybunie Ultra przygotowali oprawę.
Męczarnie w Belgii
Rewanż w Belgii był dla Jagiellonii i jej kibiców prawdziwą męczarnią. Okazało się, że zaliczka z własnego boiska może nie wystarczyć.
Cercle zdobyło gola na początku meczu, podwyższyło na 2:0 tuż po przerwie i miało co najmniej kilka okazji, żeby zdobyć kolejne bramki. To, że się tak nie stało było w dużej mierze zasługą bramkarza Jagi Sławomira Abramowicza.
Mistrz Polski przegrał w Brugii 0:2, ale mógł się cieszyć z awansu do ćwierćfinału. Dzięki temu poczuł atmosferę europejskiego futbolu na najwyższym poziomie.
Do Belgii pojechało ok. 1550 kibiców Jagiellonii.
Real Betis kolejnym rywalem Jagiellonii
Jagiellonii przyszło się zmierzyć z Realem Betis Sevilla, czyli szóstą drużyną hiszpańskiej La Ligi. O jej klasie najlepiej świadczył fakt, że niedługo wcześniej pokonała na własnym stadionie Real Madryt, wygrała też prestiżowe derby z FC Sevilla, a na wyjeździe zremisowała z Barceloną.
O różnicach w wartości rynkowej obu klubów nawet nie trzeba wspominać, choć jeden przykład może być pomocny. Dzięki grze w Europie, w ciągu kilku miesięcy Jagiellonia podwoiła swoją wartość i wg portalu Transfermarkt w kwietniu kosztowała blisko 30 mln euro. Dla porównania skrzydłowy Realu Betis, Brazylijczyk Antony trafił z Ajaxu Amsterdam do Manchesteru United za 95 mln euro.
Zespół z Hiszpanii udowodnił swoją wielką jakość na Estadio Benito Villamarin 10 kwietnia 2025 roku. Bez większych kłopotów wygrał 2:0, a powinien wyżej.
Żółto-czerwonych dwa razy ratował słupek, swoje zrobił też bramkarz Sławomir Abramowicz.
Nie można też nie wspomnieć o fantastycznej atmosferze na stadionie w Sevilli. Grę obu drużyn obejrzało z trybun blisko 56,5 tys. kibiców. Około tysiąca miało na sobie żółto-czerwone barwy.
Nie poddali się! Piękna walka i godne pożegnanie z Europą
17 kwietnia na stadionie przy Słonecznej było blisko 20 tys. kibiców Jagiellonii i stworzyli niezapomnianą atmosferę. Wychodzących na murawę piłkarzy, przywitali efektowną "kartoniadą".
Na żółto-czerwonym tle pojawił się ogromy czarny napis NEVER GIVE UP!!! I rzeczywiście niesieni dopingiem jagiellończycy nie poddali się.
Podopieczni Adriana Siemieńca zagrali bardzo dobry mecz i nawet byli bliżej zwycięstwa niż faworyci z Andaluzji. Spotkanie zakończyło się remisem 1:1, a gola dla Jagi strzelił Darko Churlinov.
Do Białegostoku przyjechało ok. 400 kibiców hiszpańskiej drużyny.
W mediach społecznościowych przedstawiciele Realu Betis napisali, że byli pod wrażeniem atmosfery na stadionie i poza nim. Życzyli Jagiellonii powodzenie w dalszej części sezonu.
Koniec pięknej przygody Jagiellonii w Europie
Białostocka drużyna pożegnała się z europejskimi rozgrywkami, ale zaskarbiła sobie sympatię kibiców w całej Polsce i kilku innych krajach.
Pomiędzy 23 lipca 2024 i 17 kwietnia 2025 roku Jagiellonia zagrała 18 meczów z zagranicznymi rywalami. Osiem z nich wygrała, trzy zremisowała i siedem przegrała. Strzeliła 29 goli i straciła 25.
W sumie w eliminacjach i Lidze Konferencji dziesięć bramek zdobył Afimico Pululu, siedem Jesus Imaz, pięć Kristoffer Hansen, dwie Darko Churlinov, a po jednej Taras Romanczuk i Adrian Dieguez. Były też trzy trafienia samobójcze.