Radio Białystok | Felieton | Jaga szuka trenera od połowy marca - felieton Marka Gąsiorowskiego
Od połowy marca Jagiellonia Białystok szuka trenera pierwszego zespołu, takiego na stałe. Optymiści twierdzą, że poszukiwania trwają dlatego tak długo, bo w Jadze chcą znaleźć takiego szkoleniowca, który w jak największym stopniu będzie spełniał wymagania włodarzy klubu. Piłkarscy realiści mają odmienny pogląd.
Kto długo szuka i nie może znaleźć, ten po prostu nie umie szukać - w tej sytuacji wniosek wydaje się oczywisty. Kandydatów na piłkarskim rynku jest sporo - dokładnie 221 trenerów w Polsce ma uprawnienia UEFA Pro, pozwalające na pracę w Ekstraklasie.
Jestem pewien, że w tym gronie są ambitni, głodni wyzwań szkoleniowcy, którzy aktualnie pracują w różnych - zazwyczaj niższych - ligach i bardzo łatwo sprawdzić, jak im idzie. Takim ludziom warto się przyjrzeć i dać szansę, bo skoro radzą sobie w mniejszych od Jagi klubach, w trudniejszych warunkach finansowych i organizacyjnych, mając do dyspozycji potencjał białostockiego - jest szansa, że poradzą i na najwyższym stopniu krajowej rywalizacji.
Takim trenerem jest szkoleniowiec Rakowa Częstochowa Marek Papszun. Wraz z drużyną wypłynął z czeluści niższych ligi i został niekwestionowaną trenerską gwiazdą ekstraklasy. Wykształcony, ambitny, kreatywny. Kogoś takiego w Jadze potrzeba.
Co więcej - w przeszłości tacy ludzie przez klub się przewinęli - ot choćby Adam Nawałka, Jurij Szatałow, Piotr Stokowiec, Artur Płatek. Nie wszyscy odnieśli w Białymstoku sukces, ale wykonali ważne w historii klubu misje, nie wszyscy później kontynuowali szkoleniowe kariery, ale na czas pracy w Jadze byli zdeterminowani, ambitni i skuteczni.
W przeszłości w klubie była wiedza, jak takich ludzi znaleźć i ściągnąć do siebie. Teraz wiele wskazuje na to, że takiej wiedzy nie ma. To tak naprawdę robota na góra dwa tygodnie, a poszukiwania trwają ponad dwa miesiące. Zrozumiałbym zwłokę, gdyby stołek trenera w Jadze ktoś miał przejąć na taki czas jak Fidel Castro władzę na Kubie na - bez mała - 60 lat.
To przecież kontrakt na kilkanaście, najwyżej dwadzieścia parę miesięcy. Wybór miała ułatwić zewnętrzna firma, ale jakoś na razie cisza panuje w tej kwestii. Ostatnio najgłośniej o kandydaturze Ireneusza Mamrota. Jeśli by te spekulacje się spełniły, wybieg z zewnętrzną firmą analizującą walory szkoleniowców pod kątem potrzeb Jagi trzeba byłoby uznać za piłkarski kabaret. Bez podpowiedzi firmy wiadomo w Białymstoku o Mamrocie dużo, bo jeszcze nie tak dawno tu pracował.
Uważam, że ewentualne zatrudnienie Ireneusza Mamrota nie jest dobrym pomysłem. Owszem, to on poprowadził Jagę do wicemistrzostwa Polski i do finału Pucharu Polski. Pamiętać jednak trzeba, że przejął zespół ukształtowany, zaliczany do ligowej elity i potrafił to wykorzystać. To niewątpliwy plus. Z czasem jednak, kiedy Mamrot zaczął wcielać w życie swoje szkoleniowe wizje, Jaga słabła z miesiąca na miesiąc, a jej gra przypominała chaos.
Poza Jagą nigdzie się na dłużej nie zatrzymał, z miejsc, gdzie pracował przychodził ten sam komunikat - to nie Mamrot rządzi w szatni, to szatnia rządzi Mamrotem, dokładnie tak samo działo się w końcówce jego pracy w Białymstoku. Taka sytuacja nie sprzyja sportowym sukcesom.
W mediach przewijały się informacje o innych ewentualnych kandydatach. Leszek Ojrzyński, Marcin Brosz czy Słowak Adrian Gula - to z pewnością ciekawsze propozycje niż Ireneusz Mamrot, który - co wiele na to wskazuje - swoje najlepsze trenerskie dni ma już za sobą. Oczywiste jest, że nowy szkoleniowiec powinien już teraz pojawić się przy Jurowieckiej. A kiedy się pojawi? W Jadze na ten temat milczą.
Ireneusz Mamrot nie jest już trenerem ŁKS Łódź, taką informację podała we wtorek (1.06) oficjalna strona łódzkiego klubu. Jagiellonia nazwisko nowego trenera ma ogłosić w najbliższy piątek lub sobotę.