Radio Białystok | Wiadomości | Przed białostockim sądem zakończył się proces pracownicy banku, która kradła pieniądze z konta jednego z klientów
Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zakończył się w piątek (23.10) proces odwoławczy kobiety oskarżonej o to, że kradła pieniądze z konta jednego z klientów banku, w którym pracowała, wykorzystując do autoryzacji wypłat własny telefon i wysyłane na ten numer kody. Wcześniej miała nielegalnie sporządzić stosowny aneks do umowy elektronicznego dostępu do tego konta.
Aktem oskarżenia objętych zostało ponad dwadzieścia takich autoryzowanych wypłat od września 2016 roku do sierpnia 2017 roku, zakwalifikowanych jako kradzież pieniędzy z włamaniem na rachunek bankowy. W ten sposób kobieta płaciła za zakupy w internecie, gdzie kwoty w poszczególnych przypadkach wahały się od 80 zł do 800 zł, kilka razy dokonała wypłat (nawet po 1 tys. zł) za pomocą kodów BLIK. Złożyła też dla tego konta wniosek o 9,9 tys. zł kredytu gotówkowego, który został zaakceptowany, a pieniądze przelane.
W czerwcu tego roku Sąd Rejonowy w Białymstoku skazał kobietę na rok więzienia w zawieszeniu. Zobowiązał ją też do naprawienia szkody w części, w jakiej wcześniej nie zwróciła pieniędzy właścicielowi konta, ma też zapłacić mu 5 tys. zł w formie zadośćuczynienia.
Apelację złożył pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego, który kwestionuje kwotę zadośćuczynienia, chce jej podniesienia do 15 tys. zł.
W jego ocenie, zadośćuczynienie w zasądzonej kwocie nie odzwierciedla wszystkich negatywnych następstw przestępstw, takich jak utrata zdrowia, w tym zdrowia psychicznego 66-letniego, schorowanego, samotnego mężczyzny (z powodu nerwicy korzystał z terapii u psychiatry), poczucia bezpieczeństwa finansowego i zaufania do publicznych instytucji. Adwokat zaznaczył, że problemy finansowe jego klienta spotęgował też kredyt, który oskarżona wzięła przez internet na jego konto.
Właściciel konta mówił w swoim ostatnim słowie, że spotkała go wielka krzywda. Apelację tę poparła również prokuratura.
Obrońca oskarżonej mec. Marcin Sakowicz chce oddalenia tej skargi, w jego ocenie zadośćuczynienie wyższe, niż zasądzone nieprawomocnie 5 tys. zł prowadziłoby do bezpodstawnego wzbogacenia pokrzywdzonego. Mówił, że już na etapie postępowania przygotowawczego oskarżona dobrowolnie zwróciła 8 tys. zł, z własnej inicjatywy podjęła próbę mediacji. Argumentował również, że sytuacja zdrowotna pokrzywdzonego (w tym przebyty 20 lat temu wylew), czy osobista, nie ma związku przyczynowo-skutkowego z działaniami jego klientki, a ona sama nie składała apelacji, zgadzając się z wyrokiem skazującym pierwszej instancji.
Wyrok sądu odwoławczego ma być ogłoszony za tydzień.