Radio Białystok | Wiadomości | Urząd marszałkowski bada, czy białostocka spalarnia działa zgodnie z pozwoleniem
Urząd Marszałkowski w Białymstoku wszczął postępowanie, w którym bada, czy doszło do naruszenia warunków pozwolenia zintegrowanego na działalność spalarni odpadów w tym mieście. Podstawą są wyniki kontroli przeprowadzonej przez inspekcję ochrony środowiska; postępowanie może zakończyć się cofnięciem tego pozwolenia.
Według marszałka kontrole wykazały nieprawidłowości w działalności spalarni
Jak podał we wtorek Urząd Marszałkowski, kontrola przeprowadzona przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w spalarni, czyli Zakładzie Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych w Białymstoku (ZUOK), ujawniła "szereg naruszeń dotyczących m.in. prowadzenia ewidencji odpadów, przekroczenia czasu pracy instalacji, przyjmowania odpadów spoza regionu czy braku nadzoru nad odpadami przyjmowanymi do spalarni".
- Dlatego, zgodnie z przepisami, 15 maja wszczęto z urzędu postępowanie w sprawie cofnięcia pozwolenia zintegrowanego dla ZUOK. Obecnie trwa zbieranie materiału dowodowego w sprawie. Decyzja będzie uzależniona od wyników prowadzonego postępowania - poinformowała rzeczniczka marszałka województwa Izabela Smaczna-Jórczykowska.
Sam marszałek Artur Kosicki mówił na zwołanej we wtorek (2.06) konferencji prasowej, że kontrole WIOŚ wykazały nieprawidłowości w działalności spalarni, ale też miejskiego wysypiska i składowiska odpadów w Hryniewiczach.
Marszałek Artur Kosicki odnosząc się do działalności spalarni mówił, że stwierdzono m.in. naruszenie warunków decyzji środowiskowej dla tej inwestycji, poprzez przyjmowanie do spalenia odpadów spoza obszaru objętego projektem, czyli spoza Białegostoku i gmin ościennych.
Kosicki mówił, że z kontroli WIOŚ wynika, iż do spalarni trafiały m.in. odpady z Warszawy "wykazywane jako odpady pochodzące z Białegostoku". Marszałek skierował we wtorek pismo do prezydenta Białegostoku, w którym m.in. pyta, czym spółka miejska zarządzająca spalarnią kierowała się, przyjmując odpady z innych części kraju, w tym ze stolicy.
- Nie chcę i myślę, że wszyscy mieszkańcy nie chcą, żeby Białystok stał się miejscem do utylizacji i składowania odpadów z terenu Warszawy - mówił Kosicki.
Zarzucał prezydentowi Białegostoku Tadeuszowi Truskolaskiemu, że "w ogóle nie panuje nad gospodarką odpadami w mieście". "W mojej ocenie panuje pewien chaos" - ocenił.
Przekonywał, że samorząd województwa "potrafi" współpracować z samorządami niższego szczebla, podawał przykłady dofinansowywania projektów miast Suwałki czy Sejny; podał też przykład tzw. węzła drogowego Porosły, gdzie inwestorem jest Białystok. "To kto tu jest zły i nie potrafi się dogadać z innymi samorządowcami?" - pytał Kosicki.
- Nie wiem, czy zostanie to pozwolenie (zintegrowane na działalność spalarni-PAP) cofnięte. Zobaczymy, zbadamy te wszystkie nieprawidłowości w tym postępowaniu, które się toczy. Nie można ferować wyroków jeszcze kiedy postępowanie trwa - dodał marszałek, dopytywany przez dziennikarzy.
Prezydent odpiera zarzuty
- Zarzuty są absurdalne, wyssane z palca, ale najgorsze jest to, że niezgodne z prawdą. Dlatego, że spółka przyjmowała odpady z Warszawy, ale to było na rozruch i była to +frakcja energetyczna+ w wysokości 10 tys. ton i była na to stosowna zgoda (...). Jeżeli chodzi o +frakcję energetyczną+ to nie jest wymagana regionalizacja, oczywiście mówimy o przepisach wtedy obowiązujących - mówił we wtorek prezydent Truskolaski, odnosząc się do sprawy.
Działanie Urzędu Marszałkowskiego nazwał "czysto politycznym". - Ale jest to działanie na szkodę mieszkańców Białegostoku - mówił Truskolaski.
Odnosząc się do kwestii ewentualnego zamknięcia spalarni z powodu cofnięcia pozwolenia podał, że tona odpadów spalanych w Białymstoku kosztuje obecnie 230 zł, a np. przygotowana i przewieziona do spalarni w sąsiednim województwie lubelskim - ponad 1,1 tys. zł.
Truskolaski poinformował, że miejska spółka Lech zarządzająca spalarnią odpowiedziała na zarzuty z protokołów kontrolnych WIOŚ i wniosła skargę do sądu administracyjnego, bo - jak mówił - we wnioskach pokontrolnych Inspektorat nie uwzględnił żadnych zastrzeżeń spółki do protokołów.