Radio Białystok | Gość | Zbigniew Gołębiewski i Janusz Bobik - z Przedsiębiorstwa Usługowo-Handlowo-Produkcyjnego "LECH"
Ceny za odbiór śmieci w Białymstoku wzrosną o ok. 70 proc. "Główną przyczyną są nowe zasady selektywnej zbiórki odpadów i obowiązek segregowania ich na 5 frakcji. To znacznie podrożyło koszty transportu i koszty całego systemu."
Od poniedziałku (2.03) wysypisko w Hryniewiczach koło Białegostoku nie będzie przyjmowało śmieci od niektórych odbiorców. Chodzi o odpady komercyjne pochodzące z cmentarzy - informuje Zbigniew Gołębiwewski ze Spółki "Lech".
Wcześniej już spółka przestała przyjmować odpady z gmin, które są poza systemem odbioru śmieci w Białostockim Obszarze Funkcjonalnym. System obejmuje Białystok i ościenne samorządy - m.in. Choroszcz, Michałowo, Supraśl i Wasilków.
Spółka "Lech" chce ograniczyć przyjmowanie śmieci, bo - jak mówią jej przedstawiciele - na składowisku kończy się miejsce.
Od 1 marca mieszkańcy Białegostoku zapłacą też więcej za odbiór śmieci. Ceny wzrosną o ok. 70 proc.
Wysypisko w Hryniewiczach nie będzie przyjmować śmieci od niektórych odbiorców
Ze Zbigniewem Gołębiewskim i Januszem Bobikiem ze Spółki "Lech" rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: Co się dzieje z wysypiskiem w Hryniewiczach, że trzeba blokować przyjmowanie śmierć?
Zbigniew Gołębiewski: My nie blokujemy przyjmowania odpadów, ponieważ nasze instalacje, zarówno w Białymstoku, jak i w Hryniewiczach, należące do miasta Białystok, służą przede wszystkim zagospodarowaniu odpadów komunalnych pochodzących z Białegostoku oraz tych gmin, które zawarły z miastem Białystok porozumienie w sprawie gospodarowania odpadami komunalnymi mieszkańców.
Wiem, że pan doskonale rozumie pytanie. Co jest z Hryniewiczami, że wysypisko nie przyjmuje śmieci, skoro do tej pory przyjmowało?
ZG: Od 7 stycznia nie przyjmujemy odpadów, które nie pochodzą z Białegostoku oraz dziewięciu podbiałostockich gmin, które zawarły z Białymstokiem porozumienie.
Skąd data 2 marca?
ZG: Dodatkowo wprowadziliśmy ograniczenia na przyjmowanie odpadów komercyjnych pochodzących z cmentarzy.
Jaka jest możliwość rozwiązania tej sytuacji?
ZG: Jeśli chodzi o miasto Białystok oraz te podbiałostockie gminy, nie ma powodów do zmartwień. Spełniamy swoje zadania, swoje obowiązki. Białystok zainwestował przez lata ogromne środki. To były ogromne inwestycje zarówno finansowe, jak i organizacyjne. Zbudowaliśmy dwie - powiedziałbym supernowoczesne - instalacje.
Dlaczego wprowadzane są takie ograniczenia? Czy to oznacza, że fizycznie granica funkcjonowania, istnienia wysypiska w Hryniewiczach zbliża się szybkimi krokami?
ZG: Tak, zbliża się. Oczywiście. W tej chwili ograniczamy przyjmowanie odpadów z innych terenów niż te, które są naszym obowiązkiem, i z tytułu tego, że działamy na rzecz Białegostoku oraz tych podbiałostockich gmin. Dlatego ograniczyliśmy przyjmowanie, żeby racjonalnie gospodarować tym miejscem, które jeszcze w Hryniewiczach posiadamy.
Na ile lat?
ZG: W tej chwili mamy na rok. Wystąpiliśmy do urzędu marszałkowskiego, już kilkukrotnie, z wnioskami o optymalne wykorzystanie tego, czym dysponujemy w Hryniewicze. Uważamy, że pole składowe, które tam funkcjonuje, może przyjąć znacznie więcej odpadów. Określenie, że możemy przyjąć tylko tyle, ile zostało podane w pozwoleniu na funkcjonowanie, jest sztuczne.
Czyli czekacie na decyzję marszałka, żeby powiększyć możliwości przyjmowania odpadów?
ZG: Od 2015 r. wskazujemy, że zakład w Hryniewiczach może pomieścić więcej odpadów, więcej zagospodarować. Te środki, które wydaliśmy, trzeba racjonalnie wykorzystać a nie sztucznie ograniczać.
Dlaczego to tak długo trwa?
ZG: Chyba brak tutaj ze strony urzędu marszałkowskiego dobrej woli, by rozwiązać tę sytuację, która zaczyna być problemem województwa.
Urząd wskazuje, że czeka na wyniki kontroli Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
ZG: Nie bardzo wiem, co mają one pokazać. W naszych zakładach co chwila są jakieś kontrole. Być może dlatego, że Białystok ma tak dobry system i mówi się o tym, że ceny w Białymstoku za odbiór odpadów są najtańsze w Polsce. Kiedy tylko taka informacja pojawiła się w mediach ogólnopolskich, natychmiast w naszym zakładzie pojawiły się kontrole, więc chyba też nie warto być za tanim, bo jesteśmy za to "karani".
Skoro mamy tak fantastyczny system odbioru, odzyskujemy na poziomie 60 proc., mamy znakomitą spalarnię, instalację itp., to dlaczego góra śmieci rośnie? Miała nie rosnąć. Po to inwestowaliśmy w selekcję, w spalarnię.
ZG: Oczywiście inwestowaliśmy też tak, żeby zarabiać na odpadach pochodzących z innych gmin. A tak się stało, że w 2019 r., nawet już w 2018, do Białegostoku zaczęły być przywożone odpady z niemal całego województwa.
Nawet spoza, jak mówią niektórzy radni.
ZG: Tak. Przywożone były też odpady selektywnie zbierane z różnych rejonów.
Zgubiła nas chęć zysku?
ZG: Przyjmowaliśmy odpady selektywnie zebrane, by zarobić na przyjęciu, na wysegregowaniu i na sprzedaży surowców. To, co pozostawało po segregowaniu tych odpadów, trafiało oczywiście do spalarni, bo to było opłacalne dla wszystkich mieszkańców Białegostoku.
Dzięki temu, że prowadziliśmy taką działalność, ceny w Białymstoku od lat pozostały bez zmian. I bez zmian pozostają ceny w naszych zakładach, które należą do najtańszych w Polsce.
Musimy przy okazji poinformować, że od poniedziałku wchodzą nowe opłaty.
Janusz Bobik: W grudniu zostały podjęte uchwały wynikające z nowelizacji ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach.
W Białymstoku ceny wzrosną o około 70 proc. Są trzy przedziały w zależności od powierzchni gospodarstwa domowego. Do 40 metrów kwadratowych cena wyniesie 16 zł, od 40 do 80 m - 36 zł i powyżej 80 m - 45 zł.
70 procent to dużo. Inflacja taka nie była. Co się stało, że trzeba wprowadzać takie podwyżki?
ZG: Myślę, że inflacja w odpadach była ogromna. Mimo że Białystok wprowadza teraz 70-procentową podwyżkę, to w przeliczeniu na jednego mieszkańca cena ta wyniesie 12 zł. Jest to dużo i niedużo, bo w Polsce ceny odbioru odpadów wzrosły o 300-500 proc., sięgając po 30 i 40 zł od jednego mieszkańca, gdzie u nas będą kosztować 12 zł.
Główną przyczyną jest wprowadzenie nowych zasad selektywnej zbiórki odpadów, które wprowadziło rozporządzenie ministra środowiska w 2017 roku, które zobowiązało nas wszystkich do segregowania odpadów na pięć frakcji. To znacznie podrożyło przede wszystkim koszty transportu i koszty całego systemu. Stąd też ogromne podwyżki.
Białystok i tak jest w świetnej sytuacji, bo ma sortownię, ma spalarnię. Dzięki temu te podwyżki są stosunkowo niewielkie.