Radio Białystok | Tokio 2021 | Poznajemy olimpijskie sporty - karate
Na zakończenie cyklu "Poznajemy olimpijskie sporty" dowiemy się trochę więcej o kolejnej dyscyplinie, która zadebiutowała na tegorocznych igrzyskach. Karate, bo o nim mowa, jest tradycyjnie japońskim sportem i zostało włączone do programu zawodów w Tokio właśnie ze względu na gospodarzy.
W świat karate wprowadza nas Andrzej Zaleski, prezes Białostockiego Klubu Karate i wiceprezes Polskiej Unii Karate. Rozmawia Barbara Sokolińska.
Barbara Sokolińska: Karate doczekało się wreszcie olimpijskiego debiutu i to w swojej ojczyźnie, czyli Japonii.
Andrzej Zaleski: Bardzo długo czekamy, przez wiele lat staraliśmy się o to, żeby karate trafiło do rodziny sportów olimpijskich. Udało się to w Japonii. Pierwszy raz jesteśmy na olimpiadzie. Jesteśmy w bardzo okrojonym składzie. Normalnie w zawodach karate startuje się w kata i kumite. Kata to pewien układ technik, a kumite to walki. W tych walkach normalnie jest po pięć kategorii wśród kobiet i mężczyzn, natomiast tym razem zostało okrojone do dwóch kategorii wagowych wśród kobiet i trzech wśród mężczyzn.
Taką łyżką dziegciu jest to, że na ten moment karate tylko jednorazowo pojawi się na igrzyskach, bo w Paryżu już go nie będzie.
Faktycznie jesteśmy jednorazowo. Niestety, powiem brzydko, w Paryżu nas przehandlowano, ponieważ Francuzi umówili się z Amerykanami, którzy również starali się o olimpiadę, i na skutek wspólnych negocjacji kilka dyscyplin amerykańskich zostało dopuszczonych do Paryża, zamiast tego m.in. karate wylatuje z programu.
Natomiast będziemy robić wszystko, żeby w 2028 roku karate znowu w tym programie było. Poza tym jest uniwersjada w 2022 roku w Łodzi, są World Games w Krakowie rok później i jako dyscyplina olimpijska tam też będziemy występować i reprezentować Polskę.
Wróćmy do samych zawodów olimpijskich. Mamy w nich dwie dyscypliny: kata i kumite. Czym one są?
Zacznijmy od kata. Jest to układ technik. Jest kilka takich nurtów jak shotokan, wado-ryu, shito-ryu, goju-ryu i z tych szkół karate są wzięte kata mistrzowskie. Każde kata rozpoczyna się i kończy ukłonem. To nie są przypadkowe techniki, tylko ustalone wcześniej, wymyślone setki lat temu, interpretowane na różny sposób, więc każde kata może być inaczej wykonywane. Sędziowie oceniają postawy, dynamikę wykonania. Czyli ogólnie kata to pokaz w pewien uporządkowany sposób.
Druga kategoria to kumite, czyli walka. Polega na tym, że wygrywa osoba, która zdobędzie więcej punktów. Jeżeli któryś z przeciwników zdobędzie osiem punktów, przerywa się walkę i mimo że walka ma trwać trzy minuty, to w takim wypadku może trwać krócej.
Zdobywa się jeden, dwa lub trzy punkty. Jeden to yuko - zdobywa się go np. za uderzenie ręką na tułów lub na twarz. Dwa to kopnięcie na tułów, a trzy punkty kopnięcie na głowę lub podcięcie i jego wykończenie, czyli atak na partnera lecącego w dół lub leżącego.
Są również kary - chukoku, keikoku, hansoku-chui i kara, która dyskwalifikuje zawodnika, czyli hansoku. Za co się je dostaje? Za faule, np. kopnięcie poniżej pasa, w kolano, unikanie walki, wyjście spoza pola walki.
Kto wydaje się być faworytem tych rozgrywek? Naturalną odpowiedzią byłoby, że Japończycy.
I tak faktycznie jest. Przy czym jest taka dziwna sprawa z Japończykami, ponieważ są Europejczycy jak np. Stanisław Horuna, Rafael Aghaev z Azerbejdżanu albo Włoch Busa - to są takie nazwiska, które wszyscy znają. A przychodzą Japończycy na turnieje, nikt ich nie zna i wygrywają. Także Japończycy za każdym razem są groźni, tym bardziej że to będzie u nich w domu.
Polska niestety nie będzie miała w Tokio swojej reprezentantki, mimo że mamy aktualną mistrzynię świata w karate olimpijskim Dorotę Banaszczyk.
To prawda. Nie jedzie nie tylko Dorota, ale też cała grupa zawodników, np. Maciej Gębka z Wrocławia. Niestety, na skutek wygaśnięcia Polskiego Związku Karate przez ostatnie trzy lata polscy karatecy nie mieli żadnego dofinansowania. Za wszystkie wyjazdy - mistrzostwa Europy, świata - nasi zawodnicy musieli płacić sami. Co za tym idzie, nie każdego było stać, żeby jeździć na wszystkie imprezy, tak jak to robią wszystkie reprezentacje.
W związku z tym niestety poziom szkolenia nie był taki jak u zawodników z innych krajów. Liczę natomiast na to, że zostaniemy jako karate olimpijskie nowym związkiem sportowym i to dofinansowanie pozwoli nam wejść na poziom na przykład ukraiński.
Jak to wygląda na poziomie naszym, regionalnym, w Białymstoku? Jak wygląda nasze środowisko karate? Jakie są możliwości trenowania, spróbowania swoich sił?
Jest wiele klubów karate w Białymstoku, ale w związku karate olimpijskiego są tylko trzy. Istnieje Białostocki Klub Karate, którego jestem prezesem. Są jeszcze dwa kluby. Jeden z nich startuje w zawodach, drugi funkcjonuje raczej teoretycznie niż praktycznie. Można więc powiedzieć, że w Białymstoku są dwa aktywne kluby.
Zawodnicy jeżdżą na zawody karate olimpijskiego wiele razy w roku, niestety to wszystko odbywa się za pieniądze rodziców czy też zawodników. Jest dużo klubów różnego rodzaju, są kluby równie wartościowe, tak to określę, natomiast nie mają nic wspólnego z karate olimpijskim.
Dla kogo jest karate? Czy to sport dla każdego, czy trzeba mieć jakieś specjalne predyspozycje?
Zawsze rodzicom powtarzam tak: jeżeli dziecko, które przychodzi, jest zdolne, to super, że ćwiczy karate. Jeżeli nie jest zdolne, to powinno tym bardziej ćwiczyć karate. I muszę powiedzieć, że w naszym klubie jest wielu zawodników, po których na początku nie było widać, że są jakimiś talentami. Później natomiast się okazało, że to wspaniali zawodnicy i dzięki pracy i wytrwałości osiągnęli sukces - mają tytuły mistrzów Polski, a nawet wyjeżdżają na mistrzostwa świata czy Europy i stamtąd też przywożą medale. Tak jak powiedziałem, karate jest dla każdego.
Dlaczego warto wstać wcześniej i obejrzeć olimpijskie zawody w karate i dlaczego warto się tym sportem w ogóle zainteresować?
Dlaczego warto? Ogólny rozwój każdego zawodnika. Druga sprawa to to, że my tworzymy taką rodzinę - nie tylko w naszym klubie. Często ci nasi zawodnicy znają wielu zawodników z innych miast i też się z nimi kolegują i przyjaźnią. Także dlaczego warto? Między innymi dlatego, że wszyscy się znają.
A dlaczego warto wstać? W zawodach zobaczymy absolutny top światowych zawodników, przy czym od razu powiem, że oni się ze sobą doskonale znają i bardzo często są dość długie przestoje w walce, bo się znają jak łyse konie, każdy wie, czego się spodziewać. Ale jestem przekonany, że będą piękne akcje i dlatego warto te zawody zobaczyć.