Radio Białystok | Koronawirus | Grzesiowski: w czerwonych strefach powinien być mini-lockdown
W czerwonych strefach powinien być mini-lockdown, czyli powrót do zasady: zostań w domu, jeśli nie musisz wychodzić; zamiast tego pozwala się na imprezy do 50 osób - powiedział pediatra, immunolog dr Paweł Grzesiowski. Jego zdaniem, na obecne rekordy zakażeń pracowaliśmy od maja.
Mamy do czynienia z rozproszonymi ogniskami zakażeń
Resort zdrowia poinformował w piątek (3.10) o potwierdzeniu 2292 przypadków zakażeń. Jest to, jak dotąd, najwyższy dzienny bilans od początku epidemii w Polsce. W czwartek było 1967 przypadków, a dzień wcześniej 1552.
W rozmowie dr Grzesiowski zwrócił uwagę, że obecnie mamy do czynienia z rozproszonymi ogniskami zakażeń przekraczającymi w kilku województwach 200 przypadków dziennie.
Weszliśmy na ten etap, którego się obawialiśmy, czyli rozproszonej epidemii, którą będzie dużo trudniej wygasić niż w poprzednich miesiącach, kiedy to mieliśmy mniej zachorowań skupionych w dużych ogniskach, np. w zakładach pracy
- stwierdził ekspert.
Nie nabyliśmy odporności populacyjnej
Dodał, że jesteśmy dużym społeczeństwem, które nie nabyło jeszcze odporności populacyjnej, więc bez ograniczenia kontaktów międzyludzkich bardzo szybko może dojść do dużej liczby zakażeń, w tym u osób po 60. roku życia, co oznacza wyższe ryzyko hospitalizacji i śmierci z powodu COVID-19.
Dr Grzesiowski wskazał, że niepokój budzi przede wszystkim liczba osób trafiających do szpitali i chorych wymagających respiratora.
W ciągu ostatnich 10 dni przybyło ponad 800 osób w szpitalach i podwoiła się liczba osób na respiratorze. To jest największe nieszczęście, bo w szpitalach rezerwy są na wyczerpaniu - zaznaczył.
Zdaniem eksperta, dane resortu zdrowia, że Polska dysponuje tysiącem respiratorów, to tylko cyfry na papierze.
One być może są gdzieś w magazynach, ale nie ma ludzi, anestezjologów, całej infrastruktury, która by pozwoliła ich używać. Każdy szpital, zamiast pisać, ile ma łóżek czy respiratorów, powinien deklarować, ilu pacjentów może przyjąć - powiedział.
" Na obecne rekordowe wzrosty zakażeń pracujemy od maja"
Ekspert ocenił, że na obecne rekordowe wzrosty zakażeń pracujemy od maja i nie da się ich z dnia na dzień wyhamować.
Ogłoszono koniec pandemii przed wyborami. Potem w czerwcu i lipcu nie zrobiono nic, ludzie rozjechali się na wakacje. Wirus nabierał wtedy rozpędu, a teraz mamy efekty. Pozwoliliśmy w wakacje odbudować wirusowi pozycję do ataku
- podkreślił dr Grzesiowski.
W jego ocenie, obostrzenia wprowadzane w strefach żółtych i czerwonych są zbyt łagodne.
W czerwonych strefach powinien być mini-lockdown, czyli powrót do zasady: zostań w domu, jeśli nie musisz wychodzić, a jak wychodzisz, musisz mieć maskę i stosować się do wytycznych sanitarnych. Zamiast tego mamy imprezy, które można robić praktycznie bez ograniczeń. Wesele w czerwonej strefie, niezależnie od liczby osób, to jest zaproszenie do zakażenia
- stwierdził immunolog.
Jak mówił, potrzebna jest zdecydowana zmiana strategii dla powiatów wielkomiejskich, bo to tam przede wszystkim, w związku z kumulacją szkół, przedszkoli, zakładów pracy, komunikacji miejskiej i różnych imprez, wirus się rozprzestrzenia najszybciej.