Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | W 30 dni przepłynął 1320 km kajakiem pod prąd. Kolejna wyprawa Piotra Kuryło
Trasa wiodła od Morza Północnego aż do źródła rzeki Ren nad Jeziorem Tumana w Alpach Szwajcarskich.
Piotr Kuryło, mieszkaniec jednej z podaugustowskich wsi, z sukcesem zakończył kolejną sportową eskapadę. Udał się w nią z okazji 10. rocznicy swojego biegu dookoła Ziemi. Wyprawę rozpoczął 28 lipca w Rotterdamie u ujścia Renu do Morza Północnego. Jak podkreśla, trasa była niezwykle wymagająca:
Na rzece Ren największą przeszkodą były fale spowodowane przez duże statki, kontenerowce i tankowce. Takie warunki miałem aż do Jeziora Bodeńskiego. Z kolei później koryto rzeki bardzo się zwęziło i zrobiło się niezwykle stromo. Płynąłem z północy na południe i cały ten czas słońce grzało mi prosto w twarz. Spaliło mi skórę. Nabawiłem się też odcisków na palcach, być może dlatego, że moje wiosło było czarne.
Podczas swojej podróży Piotr Kuryło nocował tylko i wyłącznie w namiocie. Na swojej drodze spotkał też Polaków, którzy chętnie mu pomagali. Całej wyprawie przyświecała idea pokoju na świecie:
Uważam, że temat pokoju na świecie jest tak ciężki, jak płynięcie pod prąd. Zdecydowanie za mało się o tym mówi. Źródło rzeki Ren jest na wysokości ponad 2300 metrów. Przeszedłem bardzo trudny, czerwony szlak i zaniosłem w to miejsce kajak. Jest to pamiątka dla wszystkich, którzy będą tam wchodzić. Zostawiłem tam również mapę, biało-czerwoną flagę oraz hasło, że moja podróż odbyła się w intencji pokoju na świecie. Było warto. Polecam każdemu, aby choć w najmniejszy sposób przyczynił się do szerzenia pokoju. Można na przykład pojednać się z bliskimi.
W przeszłości Piotr Kuryło pokonał pod prąd Wisłę. A oprócz przebiegnięcia ziemi, przemierzył na własnym nogach Polskę wzdłuż i wszerz oraz Europę, a także przejechał rowerem z Lizbony do Władywostoku. Jak mówi, teraz chciałby przepłynąć kajakiem z Syrii do Włoch.