Opiekunowie zgubili dziecko na wycieczce. Sprawę wyjaśnia m.in. Podlaskie Kuratorium Oświaty

1 października na wycieczkę wybrało się 34 dzieci z Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Białowieży pod dopieką czterech nauczycieli. Ostatnim punktem podróży była Strefa Wysokich Lotów w Białymstoku.       

Kiedy uczestnicy wycieczki wracali już do Białowieży, okazało się, że brakuje jednego dziecka. Opiekunowie zawrócili i je odebrali.       

Osoba, która zwróciła się do nas z prośbą o interwencję w tej sprawie, twierdzi, że opiekunowie nie zauważyli - nawet już w autobusie, że brakuje im jednego dziecka. Dopiero po telefonie z Białegostoku zawrócili, aby je zabrać.      

Inną wersję zdarzenia przedstawia dyrektor szkoły Krzysztof Petruk. On z kolei twierdzi, że tuż po opuszczeniu Strefy Wysokich Lotów, kiedy autokar ruszył, opiekunowie zorientowali się, że brakuje jednego z uczniów. Natychmiast zawrócili i wtedy dostali telefon z Białegostoku o pozostawionym dziecku, które natychmiast odebrali.  

Dyrektor tłumaczy, że przyczyną tego zdarzenia był fakt, że przed odjazdem z Białegostoku nie policzono uczestników wycieczki. Dodaje, że prowadzi w tej sprawie wewnętrzne postępowanie wyjaśniające.          

Sprawą zajmuje się też Kuratorium Oświaty w Białymstoku. Kurator Agnieszka Krokos-Janczyło przyznaje, że sprawa jest poważna i trzeba ją dokładnie zbadać. Wierzy, że nie było w tym żadnej złej woli, ale konieczna jest kontrola i postępowanie wyjaśniające wobec opiekunów wycieczki. 

| red: sk