Radio Białystok | Wiadomości | Zapora na polsko-białoruskiej granicy poprawiła bezpieczeństwo - podkreślają politycy PiS
Pytanie referendalne o stosunek Polaków do zapory na granicy z Białorusią i zabezpieczenia w ten sposób przed nielegalną migracją jest jak najbardziej na miejscu - mówił w Usnarzu Górnym przy granicy z Białorusią polityk PiS, wiceminister edukacji i nauki Dariusz Piontkowski.
W sierpniu 2021 roku na wysokości wsi Usnarz Górny, na granicy Polski i Białorusi, przez kilka tygodni koczowała grupa obcokrajowców licząca 20-30 osób. Polska Straż Graniczna nie dopuściła do ich wejścia na terytorium naszego kraju; strona białoruska nie pozwalała im się wycofać. Ta próba nielegalnego przekroczenia granicy uznawana jest symbolicznie za początek kryzysu migracyjnego na granicy z Białorusią.
Politycy PiS zorganizowali w poniedziałek (28.08) konferencje prasową na drodze dojazdowej do stalowej bariery, kilkadziesiąt metrów od granicy.
Wiceminister edukacji i nauki, podlaski poseł Dariusz Piontkowski (PiS) przekonywał, że politycy opozycji próbują dezawuować pomysł budowy stalowej zapory na granicy; jako przykład podał polsko-białoruską aktywistkę Janę Shostak, która miała być kandydatką KO do Sejmu. W ubiegłym tygodniu Shostak straciła miejsce na liście Koalicji Obywatelskiej, ale za swoje wypowiedzi na temat aborcji. Dostała propozycję startu z list Lewicy.
"Pytanie referendalne o stosunek Polaków do zapory na granicy i zabezpieczenia w ten sposób polskiej granicy przed nielegalną migracją jest jak najbardziej na miejscu" - mówił Dariusz Piontkowski. Zapewniał, że mieszkańcy regionu w wielu rozmowach dziękują za to, że taka zapora powstała, bo - jak mówił - "dzięki temu oni czują się po prostu bezpieczniej".
Wspominają pierwsze dni, pierwsze tygodnie po rozpoczęciu tej operacji hybrydowej i wskazują wyraźnie na to, że tu pojawiały się dziesiątki, setki nieznanych im, obcych ludzi. Oni czuli się po prostu zagrożeni. My chcemy, aby to polski rząd decydował o tym, kto przekracza polską granicę, aby polskie władze, polscy funkcjonariusze mieli narzędzie, które pozwoli im na zabezpieczenie granicy - podkreślał Dariusz Piontkowski.
Mówił też, że pytanie referendalne o zaporę to pytanie "tak naprawdę o bezpieczeństwo Polaków". Podobne zdanie wyraził podlaski senator PiS Mariusz Gromko, który - powołując się na opinie mieszkańców tych terenów, z którymi rozmawiał - mówił o ich obawach o swoje bezpieczeństwo i że "z wielką nadzieją czekali na realizację tej zapory".
Obawiano się powszechnie, od północy do południa naszego województwa powtórzenia się takich scen, jakie znamy choćby z Bałkanów, gdzie niekontrolowane wielotysięczne tłumy uchodźców, zorganizowane przez jakieś szajki, po prostu parły przez granice w takiej skali, że już się nie dało tego zatrzymać - dodał wicewojewoda podlaski Tomasz Madras.
Podkreślał, że "bezpieczeństwo to coś, co łączy nas wszystkich".
Jest to dominująca opinia w naszym regionie, że ten mur, ta bariera na granicy daje bezpieczeństwo nam na Podlasiu, ale też całej Polsce - mówił Tomasz Madras.
Dodał, że "nawoływania" do jej likwidacji "tak naprawdę są wezwaniami do tego, żeby znowu był społeczny niepokój, znowu ludzie bali się".
Polak pochodzący z Białorusi Mirosław Kapcewicz z Fundacji "Młode Kresy" przypominał początki kryzysu migracyjnego.
Zwracam się też do polityków opozycji, do niektórych aktywistów liberalno-lewicowych, żeby oni nie powielali propagandy białoruskiej (...) Ten mur jest potrzebny, gdyż to jest bezpieczeństwo dla Polski i Polaków - mówił dziennikarzom Mirosław Kapcewicz.
Dodał, że "kiedyś mury runą, ale wtedy, kiedy Białoruś będzie demokratycznym państwem".
Białoruski opozycjonista Wiaczesław Siwczyk również poparł ideę zapory na granicy. Prosił jednak o to, by granica była otwarta dla obywateli Białorusi, zwracał uwagę, że dla osób prześladowanych na Białorusi Polska jest jedyną szansą na ratunek. Mówił też, że zapora na granicy jest potrzebna dopóki "Moskwa okupuje teren Białorusi".