Radio Białystok | Wiadomości | Łagodniejszy wyrok dla kobiety, która pchnęła nożem konkubenta
Na rok i trzy miesiące więzienia prawomocnie skazał w czwartek (4.08) Sąd Apelacyjny w Białymstoku 69-letnią kobietę, która podczas domowej awantury pchnęła nożem konkubenta. Sąd złagodził wyrok pierwszej instancji i zmienił kwalifikację prawną. Skazana może ubiegać się o odbycie kary w systemie dozoru elektronicznego.
Do awantury doszło ponad rok temu
Według aktu oskarżenia, do awantury, w sytuacji gdy oboje byli pod wpływem alkoholu, doszło w kwietniu 2021 roku w Ciechanowcu, w domu w którym para mieszkała. Śledczy zarzucali kobiecie, że działając w zamiarze bezpośrednim pozbawienia życia, najpierw słownie zagroziła, że to zrobi, a potem zaatakowała konkubenta nożem z ostrzem o długości ok. 20 cm, zadając mu cios w brzuch.
Konkubenci pojednali się
Biegli ocenili, że były to obrażenia zagrażające życiu; do zgonu nie doszło, bo szybko udzielona została pomoc medyczna. Sąd Okręgowy w Łomży uznał oskarżoną za winną usiłowania zabójstwa, ale zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary ze względu na to, że konkubenci pojednali się.
Apelację złożył obrońca. Chciał uznania przez sąd, iż nie było to usiłowanie zabójstwa, a uszkodzenie ciała, zaś oskarżona działała w warunkach przekroczenia granic obrony koniecznej. Wnioskował o karę więzienia w zawieszeniu.
Sąd Apelacyjny w Białymstoku uznał tak skonstruowaną apelację za w pełni bezzasadną i ocenił, iż nie było mowy o obronie koniecznej, a kobieta umyślnie ugodziła konkubenta nożem, gdy doszło do awantury i - co sąd uznał za możliwe - była przez niego atakowana słownie i fizycznie.
Rok i trzy miesiące więzienia
Zmienił jednak kwalifikację prawną uznając, że 69-letnia kobieta, repatriantka z Kazachstanu od blisko 20 lat mieszkająca w Polsce, dobrowolnie odstąpiła od popełnienia zabójstwa, a do tego zapobiegła skutkowi (czyli w tym wypadku śmierci), bo bez zwłoki wezwała pomoc medyczną. Zastosował też nadzwyczajne złagodzenie kary, ostatecznie skazując kobietę na rok i trzy miesiące więzienia.
Sąd odwoławczy wyrok pierwszej instancji uznał za "rażąco niesprawiedliwy". "Do skutku śmiertelnego nie doszło tylko z powodu racjonalnego zachowania oskarżonej, która - po ugodzeniu pokrzywdzonego nożem - wyszła z domu i od razu wezwała karetkę pogotowia" - mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia Janusz Sulima.
Oskarżona, mając możliwość dalszego ataku na życie pokrzywdzonego, dobrowolnie odstąpiła od dokonania przestępstwa zabójstwa, a jednocześnie wzywając od razu karetkę pogotowia, zapobiegła skutkowi - powiedział.
Podkreślał, że była to "wręcz klasyczna" sytuacja, w której należy zastosować przepisy Kodeksu karnego mówiące o tym, że osoba tak się zachowująca, nie podlega karze za usiłowanie (w tym wypadku zabójstwa).
Mężczyzna przebaczył kobiecie i prosił, by ta nie była karana
Kobieta odpowiadała więc za tzw. ciężkie uszkodzenie ciała konkubenta, czyli za przestępstwo, które realnie popełniła. Głównym powodem nadzwyczajnego złagodzenia kary była postawa konkubenta, który kobiecie przebaczył, a przed sądem pierwszej instancji prosił nawet, by nie była karana. Sąd wziął też pod uwagę jej wiek i wcześniejszą niekaralność; ocenił, że przestępstwo miało "charakter incydentalny".
Sędzia Sulima zaznaczył, że wyrok nie jest w zawieszeniu i 69-letnia skazana będzie musiała zgłosić się do odbycia tej kary, z zastrzeżeniem, że na jej poczet zaliczono tymczasowe aresztowanie. Zwracając się do obecnej na sali kobiety wyjaśniał, że - biorąc pod uwagę wysokość kary - może ona ubiegać się o to, by ją odbyć w systemie dozoru elektronicznego, czyli nie w zakładzie karnym, a w miejscu zamieszkania. Trzeba w tym celu złożyć wniosek do sądu.
Skazanej zależało na tym, by nie trafić do więzienia. W czasie rozprawy apelacyjnej mówiła, że opiekuje się 85-letnią siostrą i prosiła wtedy o wyrok w zawieszeniu.