Radio Białystok | Wiadomości | Na kary więzienia skazał białostocki sąd dwóch strażaków ochotników oskarżonych o podpalenia
Półtora roku oraz rok i cztery miesiące więzienia, obowiązek solidarnej zapłaty ponad 57 tys. zł za szkody materialne - taki wyrok zapadł w środę (26.01) przed Sądem Rejonowym w Białymstoku, w procesie dwóch mężczyzn oskarżonych o podpalenia zabudowań gospodarczych w podmiejskiej gminie Michałowo. W ocenie sądu, jednym z głównych powodów takich działań było to, że jako strażacy ochotnicy oskarżeni brali potem udział w akcjach gaśniczych i dostawali za to pieniądze.
Prokuratura chciała surowszych kar więzienia
Wyrok nie jest prawomocny. Prokuratura chciała surowszych kar więzienia, na razie nie wiadomo, czy złoży apelację. Obrona, która chciała uniewinnienia od części zarzutów i łagodnej kary za pozostałe, zapowiada wniosek o uzasadnienie wyroku, co otwiera drogę do jego zaskarżenia.
Obaj oskarżeni - mieszkańcy gminy Michałowo w wieku 23 i 33 lata - zatrzymani zostali w maju 2020 roku, gdy doszło do dwóch pożarów. Początkowo byli tymczasowo aresztowani, teraz odpowiadają już z wolnej stopy; na publikacji wyroku ich nie było.
W pierwszym z pożarów całkowicie spłonął drewniany budynek gospodarczy, a właściciel swoje straty oszacował na 23 tys. zł. W drugim przypadku ogień objął stodołę i przylegający do niej warsztat z wyposażeniem i tu straty - według właściciela - sięgnęły 111 tys. zł (biegły powołany przez sąd wyliczył je na ok. 42,3 tys. zł); zagrożona była też obora, a w niej stado blisko 30 owiec.
Ostatecznie zarzutami objęto też pożar altanki (domku letniskowego) na terenie ogródków działkowych, do którego doszło we wrześniu 2018 roku, gdzie straty materialne oszacowano na 15 tys. zł.
Zarzuty związane z tymi podpaleniami dotyczyły wywołania pożaru, jako zdarzenia zagrażającego mieniu w wielkich rozmiarach lub podżegania do zniszczenia mienia.
Już na początku śledztwa jedna z hipotez dotyczących przyczyn pożaru mówiła o podpaleniach z powodów finansowych. Obaj mężczyźni byli bowiem druhami pobliskich jednostek OSP. Wiedzieli, że w momencie, w którym zostaną zaalarmowani i pojadą na akcję, będą mieli z tego przypływ gotówki; strażacy OSP mają ustaloną godzinową stawkę za udział w akcjach ratowniczo-gaśniczych, do których są wzywani.
Prokuratura przyjęła w akcie oskarżenia, że taka mogła być motywacja oskarżonych. Domagała się dla nich kar łącznych 3,5 roku oraz 3 lat i dwóch miesięcy więzienia. Chciała też, by zapłacili za szkody materialne, które wyrządzili, mieliby też zapłacić po 2 tys. zł zadośćuczynienia.
Sędzia: Dowody w całości potwierdzają winę i okoliczności przestępstw
Sąd Rejonowy w Białymstoku uznał winę obu oskarżonych za udowodnioną i skazał ich na kary: jednego na półtora roku, drugiego - na rok i cztery miesiące więzienia. Mają też solidarnie zapłacić równowartość strat materialnych (z wyłączeniem tych, które pokryło ubezpieczenie), przekraczających 57 tys. zł.
Dowody w całości potwierdzają winę i okoliczności przestępstw - uzasadniała ten wyrok sędzia Aneta Kamieńska. Do kluczowych dowodów zaliczyła zeznania świadków, dane od operatorów sieci komórkowych, bilingi, dane ewidencyjne akcji gaśniczych, opinie biegłych, że doszło do podpaleń oraz częściowe przyznanie się przez oskarżonych.
W ocenie sądu, motywem podpaleń była zemsta (w przypadku jednego z podpaleń) i kwestia finansowa - pieniądze za udział w akcji, które dostają strażacy OSP. Stawka godzinowa, to ok. 20 zł. Sędzia Kamieńska podkreślała, że to kwoty nieporównywalne ze stratami materialnymi, bo za udział w gaszeniu pożarów było to ok. 100-120 zł.
"Oskarżeni - będąc strażakami - niejako sprzeniewierzyli się zasadom, celom działania strażaków, do których to niewątpliwie należy pomoc, a na pewno nie należy do nich zniszczenie, bądź też działania polegające na niszczeniu mienia" - mówiła sędzia. Zaznaczyła, że sprawcy działali umyślnie, stopień społecznej szkodliwości ich czynów był duży, ale - jak mówiła - kary proponowane przez prokuraturę byłyby zbyt surowe.