Radio Białystok | Wiadomości | Ostateczny wyrok dożywocia dla zabójcy z Trześcianki
Sąd Najwyższy oddalił we wtorek kasację obrońcy od wyroku dożywocia dla Marcina I. skazanego za zabójstwo starszego mieszkańca wsi Trześcianka. Kara stała się ostateczna. Wcześniej sądy dwóch instancji nie znalazły w tej sprawie żadnych okoliczności łagodzących.
Chodzi o zbrodnię z 2019 roku
Do zbrodni doszło we wrześniu 2019 roku na posesji należącej do zmarłego, motywu do końca nie udało się ustalić. 43-letni Marcin I. uciekł, gdy świadkowie z pobliskich posesji wezwali policję widząc jego podejrzane zachowanie. Był poszukiwany m.in. w okolicznych lasach z wykorzystaniem psów tropiących i termowizji, w działaniach policjantom pomagała też Straż Graniczna. Ostatecznie zatrzymano go następnego dnia w jednej z pobliskich wsi.
Według aktu oskarżenia, 74-latek został co najmniej cztery razy (sąd przyjął ostatecznie, że co najmniej pięć) uderzony w głowę metalowym prętem (łomem o długości 65 cm). Wskutek odniesionych obrażeń, pobity zmarł w szpitalu.
Obrona wskazywała na brak śladów DNA i linii papilarnych na narzędziu zbrodni.
Tu nacisk należy położyć na domniemane narzędzie. Opinia z akt sprawy nie stwierdza stanowczo, że ten łom to jest na sto procent narzędzie, którym dokonano zbrodni. Prawdopodobnie było to narzędzie, bo na nim były ślady krwi pokrzywdzonego, ale z samego faktu tego narzędzia nie możemy wysuwać wniosków co do winy lub niewinności oskarżonego - zaznaczył w uzasadnieniu postanowienia o oddaleniu kasacji sędzia SN Jerzy Grubba.
Jak zaznaczył sędzia, wskazane narzędzie "samo w sobie nie dostarczyło żadnych dowodów przeciwko oskarżonemu i nie na tym zostało oparte przekonanie sądów obu instancji" o winie skazanego.
Decydujące było to, że gdy pokrzywdzony był w stanie agonalnym, to przy nim znajdował się oskarżony, on próbował to ciało ułożyć, ukryć, opuścić działkę samochodem pokrzywdzonego i na miejscu został rozpoznany przez świadków - podkreślił sędzia Grubba.
Oskarżony został skazany na dożywocie, odwoływał się od wyroku
Prokuratura wnioskowała przed sądami o dożywocie, biorąc pod uwagę również wcześniejszą karalność oskarżonego za poważne przestępstwa, w tym za gwałt. W czerwcu 2020 r. białostocki sąd okręgowy orzekł właśnie karę dożywocia. Apelację składał obrońca, ale sąd odwoławczy w grudniu 2020 r. uznał ją za całkowicie bezzasadną, a wyrok w całości utrzymał w mocy.
Sądy nie miały wątpliwości, że sprawcą zabójstwa był 43-latek. Co prawda w śledztwie praktycznie nie składał on żadnych wyjaśnień, a przed sądem przedstawił wersję obciążającą inne osoby, ale sądy zgodnie oceniły, że jest to jedynie linia obrony, przygotowana po zapoznaniu się z materiałem dowodowym w sprawie.
"Żaden ze świadków nie potwierdził wersji Marcina I." - przypomniał we wtorek sędzia Grubba odnosząc się do wyjaśnień skazanego.
Utrzymując w maju tego roku dożywocie, sąd apelacyjny zwracał uwagę na wielokrotną karalność oskarżonego, który większą część swego dorosłego życia spędził w więzieniu, a pierwszy konflikt z prawem zaliczył w wieku 17 lat. Sąd okręgowy użył zaś obrazowego opisu Temidy jako mitologicznego symbolu uosobienia sprawiedliwości, prawa i porządku, która na jednej szali wagi ma bardzo wiele argumentów na niekorzyść 43-latka, a na drugiej brak jest takich, które można by uznać za okoliczności łagodzące.