Radio Białystok | Wiadomości | Zakończył się proces apelacyjny ws. zabójstwa 74-latka ze wsi Trześcianka
Przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku zakończył się we wtorek (15.12) proces apelacyjny 42-latka oskarżonego o zabójstwo starszego mieszkańca wsi Trześcianka. Wyrok dożywocia, zgodny z wnioskiem prokuratury, zaskarżył obrońca.
Obrona wskazuje na wątpliwości i nie zgadza się z wyrokiem
Adwokat w swojej apelacji podnosi wątpliwości dotyczące dowodów w tej sprawie, takie jak np. brak linii papilarnych czy śladów DNA na narzędziu zbrodni, czy wiarygodność zeznań świadków - sąsiadów zamordowanego, którzy mieli widzieć z okna swego domu część zdarzenia. Złożył we wtorek wniosek o przeprowadzenie takich dowodów w postępowaniu odwoławczym, np. powołanie biegłego z zakresu daktyloskopii i DNA; sąd apelacyjny te wnioski jednak oddalił.
Do zabójstwa doszło jesienią ubiegłego roku
Do zbrodni doszło jesienią 2019 roku na posesji należącej do zmarłego, motywu do końca nie udało się ustalić. Potencjalny sprawca uciekł, był poszukiwany m.in. w okolicznych lasach z wykorzystaniem psów tropiących i termowizji, w działaniach policjantom pomagała też Straż Graniczna.
Ostatecznie zatrzymano go następnego dnia w jednej z pobliskich wsi. Od tego czasu jest aresztowany; na wtorkową rozprawę apelacyjną nie był doprowadzany.
Według aktu oskarżenia, 74-latek został co najmniej cztery razy (sąd pierwszej instancji przyjął w opisie czynu, że takich uderzeń było co najmniej pięć) uderzony w głowę metalowym prętem (łomem o długości 65 cm). Wskutek odniesionych obrażeń, pobity zmarł w szpitalu.
Oskarżony był już karany za poważne przestępstwa
Prokuratura wnioskowała o dożywocie, biorąc pod uwagę również wcześniejszą karalność oskarżonego za poważne przestępstwa, w tym za gwałt (tzw. multirecydywa). Większą część swego dorosłego życia spędził on w więzieniach, a pierwszy konflikt z prawem miał w wieku 17 lat.
W czerwcu Sąd Okręgowy w Białymstoku orzekł dożywocie, z możliwością ubiegania się o warunkowe przedterminowe zwolnienie po 25 latach. Uznał, że sprawca działał z zamiarem bezpośrednim zabójstwa. Jednocześnie nie znalazł żadnych okoliczności łagodzących, choć takich jak np. dobre relacje rodzinne czy pozytywne, lub choćby neutralne wrażenie z sali sądowej w trakcie procesu.
Prokuratura w tej sytuacji apelacji nie składała.
Obrona chciała uniewinnienia
Obrona przed sądem okręgowym chciała uniewinnienia, bo w jej ocenie w sprawie jest szereg wątpliwości, a te powinny być rozstrzygane na korzyść oskarżonego. W apelacji adwokat wnioskował o uniewinnienie, ewentualnie uchylenie wyroku i zwrot sprawy do sądu pierwszej instancji, lub o karę możliwie łagodniejszą.
Mec. Maciek Łapuć, drugi już obrońca z urzędu oskarżonego 42-latka, mówił we wtorek w swej mowie końcowej, że już na początku postępowania to ten mężczyzna został w policyjnej notatce wskazany z nazwiska jako sprawca.
Prawdopodobnie zadziałał tu taki mechanizm, że osoba, która ma jakąś przeszłość kryminalną i jest znana organom ścigania, od razu została wskazana jako sprawca zdarzenia i pozostały materiał dowodowy uzyskany w sprawie mógł być "skażony" tą informacją - mówił obrońca.
Prokuratura chce oddalenia tej apelacji. W swoim wystąpieniu prok. Marek Dąbrowski z Prokuratury Rejonowej w Hajnówce wskazywał na dowody, które - w ocenie śledczych - przesądzają o winie oskarżonego. To m.in. zeznania świadków, w tym sąsiadów, którzy widzieli na posesji obcego mężczyznę (wówczas jeszcze go nie zidentyfikowali) i opisywali jego zachowanie, które nie wyglądało na pomoc rannemu, a raczej na próbę zacierania śladów zbrodni i ukrycia ciała.