Radio Białystok | Wiadomości | Zakończył się proces odwoławczy ws. policjanta oskarżonego o przekroczenie granic obrony koniecznej
Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zakończył się w piątek (24.09) proces b. już białostockiego policjanta, oskarżonego m.in. o przekroczenie granic obrony koniecznej. Obrona chce uniewinnienia; prokuratura i oskarżyciele posiłkowi - uznania winy. Wyrok ma być ogłoszony 7 października.
Apelacje złożyła nie tylko obrona
Na początku roku Sąd Rejonowy w Białymstoku nieprawomocnie umorzył postępowanie karne, przy jednym z zarzutów - warunkowo, z 2-letnim okresem próby. Prokuratura chciała kary półtora roku więzienia w zawieszeniu i wypłaty zadośćuczynienia pokrzywdzonym.
Apelacje złożyła nie tylko obrona, która chce pełnego uniewinnienia, ale też prokuratura i pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych.
To trzeci proces dotyczący wydarzeń ze stycznia 2014 roku; dwa wcześniejsze wyroki były uchylane przez sąd odwoławczy.
Oskarżony mężczyzna, wówczas funkcjonariusz policji w jednym z białostockich komisariatów (obecnie jest na tzw. emeryturze mundurowej), był wtedy prywatnie z żoną na imprezie u znajomych. Gdy z niej wyszedł, został zaatakowany przed blokiem. Napastnicy byli przekonani (okazało się to pomyłką), że jest on jedną z osób, które wcześniej naśmiewały się z imienia psa jednego z tych mężczyzn.
Zaatakowany nie tylko bronił się, lecz także gonił napastników, bo dwaj z nich zaczęli uciekać, gdy usłyszeli sygnały nadjeżdżających radiowozów (policję zawiadomiła żona funkcjonariusza). Gdy ukryli się w mieszkaniu, napadnięty wyważył drzwi i wdarł się do środka. Tam, według aktu oskarżenia, użył gazu łzawiącego i zaatakował jednego z uciekających przed nim mężczyzn.
Oskarżony od początku nie przyznawał się do takich zarzutów. Status pokrzywdzonych mają w tym procesie obaj mężczyźni, którzy go zaatakowali. Również ojciec jednego z nich, do którego formalnie mieszkanie należy (chodziło o straty materialne związane z uszkodzeniami drzwi).
Prokuratura oskarżyła policjanta o "naruszenie czynności ciała lub rozstrój zdrowia" napastników i przekroczenie granic obrony koniecznej, poprzez kontynuowanie tego ataku, gdy oni już uciekli do bloku.
Orzekając w tej sprawie po raz trzeci Sąd Rejonowy w Białymstoku uznał, iż można mówić jedynie o naruszeniu nietykalności, co jest ścigane z oskarżenia prywatnego. A karalność za takie przestępstwo już się przedawniła; w tym wątku umorzył więc postępowanie.
Warunkowo zaś, na dwuletni okres próby, sąd umorzył sprawę dotyczącą uszkodzenia mienia (w czasie wtargnięcia do mieszkania). Oskarżony ma zapłacić 600 zł za szkody oraz koszty postępowania (ustanowienie pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych) sięgające blisko 7 tys. zł.
"Można powiedzieć, że sąd rejonowy wydał salomonowy wyrok, ale ten wyrok nie zadowala nikogo" - mówił w mowie końcowej przed sądem okręgowym obrońca mec. Mateusz Olchanowski. W jego ocenie, w tej sytuacji możliwe było przyjęcie przez sąd przepisów Kodeksu karnego, który mówi o tym, że nie podlega karze, kto przekracza granice obrony koniecznej pod wpływem strachu lub wzburzenia usprawiedliwionych okolicznościami zamachu.
Przywoływał orzecznictwo, w tym wyroki SN, mówiące o tym, że również może to być działanie przekraczające te granice przed zamachem czy tuż po nim, na które mają wpływ takie usprawiedliwione okoliczności, jak np. strach, wzburzenie, zaskoczenie czy atak w nocy. "Wydaje mi się, że w tej sprawie zaistniały takie okoliczności. Mój klient odczuwał strach, był wzburzony okolicznościami, była ciemna noc, napastników było trzech" - mówił adwokat. Odwoływał się też do prawnej instytucji obywatelskiego ujęcia.
Prokuratura uważa, że działanie policjanta było bardzo szkodliwe społecznie
Prokuratura i pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych uważają, że działanie policjanta, biorąc też pod uwagę zawód, jaki wykonywał, było bardzo szkodliwe społecznie. "Sąd pierwszej instancji zbyt dużą wagę przywiązał do tego, że oskarżony jest policjantem, nie był karany, miał nienaganną służbę. A jakiś inny miałby być policjant, gdyby tych okoliczności nie było, nie mógłby nim być" - mówiła prokurator Jolanta Wojciuk.
"Działania oskarżonego były ewidentnie odwetowe (...), wcale nie dążył do tego, żeby zatrzymać pokrzywdzonych tylko w tym mieszkaniu zadawał ciosy, rozpylał gaz, dokonał uszkodzenia mienia. W żaden sposób nie możemy mówić ani o obywatelskim zatrzymaniu, ani o usprawiedliwionym przekroczeniu granic obrony koniecznej" - powiedziała.
Przed Sądem Rejonowym w Białymstoku zapadły wcześniej w tej sprawie dwa różne wyroki, oba były jednak w postępowaniu odwoławczym uchylane przez sąd okręgowy.
W pierwszym, sąd uznał, że był to przypadek obrony koniecznej i oskarżonego uniewinnił. W pozostałym zakresie postępowanie umorzył z powodu znikomej szkodliwości społecznej czynu. W drugim procesie sąd rejonowy ocenił, iż do przekroczenia granic obrony koniecznej doszło, ale warunkowo umorzył postępowanie, biorąc pod uwagę okoliczności zdarzenia oraz m.in. niekaralność oskarżonego i dobrą opinię o nim w miejscu pracy.
W związku z wydarzeniami z 2014 r., prokuratura skierowała do sądu dwa akty oskarżenia; chodzi o to, że w tej samej sprawie nie można być jednocześnie podejrzanym i pokrzywdzonym. W drugim procesie dwaj mężczyźni, którzy policjanta zaatakowali, odpowiadali za udział w bójce przed blokiem. Zapadły tam wyroki w zawieszeniu, skazani musieli też zapłacić nawiązki na rzecz pokrzywdzonego, którym w tamtej sprawie był policjant.