Radio Białystok | Wiadomości | Proces apelacyjny grupy oskarżonej o produkcję i handel marihuaną
Przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku zakończył się we wtorek (15.09) proces odwoławczy czterech mężczyzn oskarżonych o działanie w zorganizowanej grupie przestępczej produkującej i handlującej marihuaną. W pierwszej instancji zapadły wyroki od 3 do 4,5 roku więzienia - obrońcy chcą ich zmiany na łagodniejsze lub uniewinnienia.
Prokuratura początkowo chciała surowszej kary wobec jednego z oskarżonych, ale we wtorek cofnęła swoją apelację w tym zakresie. Wyrok ma być ogłoszony w przyszłym tygodniu.
Grupa działała w powiecie oleckim. Według aktu oskarżenia zajmowała się produkcją i handlem marihuaną od wiosny 2016 do września 2017 roku, poprzez stworzony łańcuch powiązań od zakupu nasion do przekazania gotowego produktu odbiorcy. W sumie działały trzy plantacje - z czego jedna pod dachem - regularnie uprawiane, podlewane i pielone.
Pierwszą z plantacji plenerowych policja zlikwidowała w sierpniu 2016 roku, było tam blisko 150 krzaków konopi. Odpowiedzialność karną poniósł za to jeden z oskarżonych w tym procesie, który nie wskazał żadnych innych wspólników i całą winę wziął na siebie. Okazało się, że w tym czasie działalność rozwijała kolejna uprawa. Z aktu oskarżenia wynika, że udało się tam wyprodukować co najmniej 3 kg marihuany o wartości rynkowej nie mniejszej niż 90 tys. zł.
By nie przerywać produkcji w czasie zimy, stworzono kolejną plantację - tym razem pod dachem. Działała ona w kilku pomieszczeniach gospodarczych, zaopatrzona w ogrzewanie i oświetlenie podtrzymujące wegetację roślin. Tu - jak wynika z ustaleń śledztwa - udało się zebrać i przygotować susz z nie mniej niż 370 roślin, co dało co najmniej 5 kg narkotyków o wartości na czarnym rynku, sięgającej co najmniej 150 tys. zł.
Produkcję odkryła policja i zlikwidowała we wrześniu 2017 roku, zatrzymując dwie osoby. W toku śledztwa ustalono pozostałych członków grupy, w tym jej domniemanego szefa. Na tej plantacji ujawniono łącznie również niespełna pół tysiąca sztuk roślin z ostatniego nasadzenia, z których można byłoby wyprodukować ok. 10 kg narkotyków, wartych na rynku ponad 320 tys. zł.
W październiku 2019 r. Sąd Okręgowy w Suwałkach skazał czwórkę oskarżonych na kary od 3 do 4,5 roku więzienia, orzekł też grzywny i nawiązki, w kwotach 15-25 tys. zł. Sąd ocenił, że nie ma wątpliwości, iż brali oni udział w zorganizowanej przestępczej działalności, która zajmowała się zakładaniem plantacji konopi, ich uprawą, zbiorem, przygotowaniem do sprzedaży i wprowadzaniem narkotyku na rynek.
Apelacje złożyli obrońcy wszystkich oskarżonych. Chcą albo kar łagodniejszych, albo uniewinnienia - w przypadku osób, które nie przyznają się do tej przestępczej działalności. Jeden z nich twierdzi, że w okresie objętym zarzutami głównie pracował za granicą, więc nie mógł uczestniczyć w działalności takiej grupy. Padały też zarzuty pomawiania jednych oskarżonych przez drugich, by poprawić swoją sytuację procesową.
Prokuratura zaskarżyła jeden z wyroków, ostatecznie jednak uznała karę za satysfakcjonującą i we wtorek swoją apelację cofnęła. Chce jednak, by sąd apelacyjny rozważył zasadność obciążenia całej czwórki kosztami procesu, czego nie zrobił sąd pierwszej instancji, uznając że wystarczającą dolegliwością finansową będą grzywny i nawiązki.