Radio Białystok | Wiadomości | Sąd uniewinnił mieszkańca Bielska Podlaskiego oskarżonego o znęcanie się nad kotami sąsiadek
Sąd Okręgowy w Białymstoku prawomocnie uniewinnił w czwartek (13.08) mieszkańca Bielska Podlaskiego od zarzutu znęcania się nad dwoma kotami sąsiadek. Sąd uznał, że nie było jednoznacznych dowodów na to, iż to ten mężczyzna strzelał do zwierząt z wiatrówki i je ranił.
Zabrakło bezsprzecznych dowodów
Według ustawy o ochronie zwierząt, za znęcanie się nad zwierzęciem grozi taka sama kara, jak za jego uśmiercenie, czyli nawet do 3 lat więzienia.
Prokuratura w Bielsku Podlaskim zarzuciła oskarżonemu, że użył karabinka pneumatycznego i postrzelił dwa koty należące do sąsiadek. Sąd pierwszej instancji mężczyznę jednak uniewinnił, uznał, że nie było bezsprzecznych dowodów na to, iż rzeczywiście to on strzelał do kotów, a wątpliwości należało w tej sytuacji rozstrzygnąć na jego korzyść.
Prokuratura złożyła apelację, chciała uchylenia tego wyroku i zwrotu sprawy do ponownego rozpoznania. W ocenie śledczych, bielski sąd rejonowy błędnie ocenił zebrane dowody, w tym opinię biegłego z zakresu badania broni, zeznania świadków obrony i wyjaśnienia oskarżonego.
Jak argumentowała prokuratura, błędne było też założenie, iż mogło dojść do przypadkowego postrzału kotów podczas ćwiczeń w strzelaniu do celów (tarcz, butelek czy puszek) a samo zastosowanie przez sąd zasady "in dubio pro reo" (by niedające się usunąć wątpliwości rozstrzygać na korzyść oskarżonego) - przedwczesne.
Apelacja oddalona
Sąd Okręgowy w Białymstoku apelację oskarżyciela publicznego w czwartek jednak oddalił i uniewinnienie utrzymał w mocy. Wyrok Sądu Rejonowego w Bielsku Podlaskim jest prawidłowy, a argumentacja prokuratury użyta w apelacji ma "stricte polemiczny charakter" i wyraża jedynie sprzeciw wobec tego rozstrzygnięcia - mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Dariusz Gąsowski.
Jak ocenił, prokuraturze udało się "co najwyżej" uprawdopodobnić to, że okoliczności zranienia obu kotów mogły być takie, jako opisane w zarzutach. "To jednak, na razie, nie wystarcza, by doszło do skazania i pociągnięcia do odpowiedzialności osoby, wobec której kierowane są zarzuty" - dodał.
Zgodził się też z oceną sądu pierwszej instancji, który wskazał na kilka innych, alternatywnych wersji okoliczności, wobec wersji przedstawianej w akcie oskarżenia. "I trudno tu mówić, by któraś z tych wersji, łącznie z tą, o której przyjęcie zabiega prokuratura, miała większy walor przekonywania od innych" - powiedział sędzia Gąsowski, zaznaczając, że nie było wątpliwości, iż koty zostały zranione, ale nie udało się oskarżycielowi dowieść, że to oskarżony był sprawcą i że stało się to tak, jak prokuratura przyjęła w oskarżeniu.
Wskazał np. że - choć pneumatyczny karabinek należał do 60-latka - to korzystało z niego przynajmniej kilka osób, a nie udało się ustalić, konkretnie kiedy i w jakich okolicznościach zwierzęta zostały trafione śrutem z tej broni.
Jak to ujął sędzia, "być może" sprawcą był oskarżony. "Ale tylko być może. A, by doszło do skazania, sąd ma obowiązek wyzbyć się w tym zakresie jakichkolwiek wątpliwości i przesądzić tę kwestię ponad wszelką wątpliwość" - mówił sędzia, dodając, że tego - w oparciu o zebrane w sprawie dowody - nie dało się zrobić. Ocenił też, że nie da się tego materiału uzupełnić tak, by można było te wątpliwości definitywnie rozstrzygnąć.