Radio Białystok | Wiadomości | Pożar nad Biebrzą opanowany, trwa dogaszanie, ale akcja się nie kończy [wideo, zdjęcia]
Pożar kilku tysięcy hektarów bagiennych łąk i lasu w Biebrzańskim Parku Narodowym mamy opanowany; trwa dogaszanie pogorzeliska i pojedynczych punktów, gdzie jeszcze jest ogień - poinformował w piątek (24.04) po południu komendant wojewódzki PSP w Białymstoku Jarosław Wendt.
Patrolowanie pogorzeliska i dogaszanie pożaru - to teraz główne zadania strażaków, którzy pracują w Biebrzańskim Parku Narodowym. Od blisko tygodnia walczą tam z pożarem łąk i lasów. Sytuacja jest już pod kontrolą, ale akcja cały czas trwa.
Około trzystu zrzutów wody wykonają w sobotę śmigłowce w precyzyjnie wskazane przez kamerę termowizyjną miejsca w Biebrzańskim Parku Narodowym w ramach dogaszania pożaru w tym parku - poinformował rzecznik PSP w Białymstoku Tomasz Gierasimiuk.
Pożar w tzw. basenie środkowym Biebrzańskiego Parku Narodowego trwa – z przerwami – od niedzielnego wieczora. W jego gaszeniu bierze udział kilkaset osób; oprócz strażaków zawodowych i OSP, również żołnierze obrony terytorialnej, służby parkowe i leśne, okoliczni mieszkańcy, do akcji z powietrza wykorzystywane są samoloty i śmigłowce.
Straż pożarna szacowała, że pożar nie przekracza obszaru niecałych 6 tys. ha parku. Komendant Wendt powiedział na konferencji prasowej w piątek po południu w Goniądzu, że powierzchnia pożaru została "spomiarowana".
W nocy z czwartku (23.04) na piątek (24.04) teren w newralgicznych miejscach, przede wszystkim tam, gdzie ogień mógłby zagrozić okolicznym miejscowościom, był dozorowany z ziemi przez strażaków, ale też monitorowany z powietrza z użyciem dronów i helikoptera.
W sumie cały czas w takim dozorze, ale i w akcji gaśniczej tam, gdzie było to możliwe w warunkach nocnych, działało ok. 150 strażaków - poinformował oficer prasowy KW PSP w Białymstoku Marcin Janowski.
- W nocy wycofaliśmy część sił i środków, ale działania gaśnicze w żaden sposób nie zostało przerwane, a jedynie ograniczone do tych stref bezpiecznych. Chodziło głównie o to, by pożar nie objął nowych terenów - dodał. Ocenił, że to się udało.
Loty drona z termowizją i patrolowych śmigłowców wskazały, że pożar jest punktowo np. w lesie wroceńskim, W pobliżu miejscowości Grzędy i przy Kanale Woźnawiejskim, ale ta sytuacja nie pogorszyła się w nocy.
Po pełnym porannym rozpoznaniu lotniczym, w piątek ma być kontynuowana taktyka działań, która sprawdziła się dzień wcześniej. Chodzi o dużą częstotliwość zrzutów wody przez samoloty gaśnicze i śmigłowiec. Jak podał Janowski, w czwartek samoloty zrobiły ponad 60 takich zrzutów; śmigłowiec, który bez lądowania nabierał wodę na miejscu - ok. 200.
W miejscach takich zrzutów potem prowadzone jest dogaszanie przy użyciu podręcznego sprzętu przez strażaków, którzy są na ziemi.
- Widzimy tego efekty, dzisiejszy poranek wygląda całkowicie inaczej, niż wczorajszy, nawet optycznie sytuacja zmieniła się na lepsze - mówił Janowski.
Wiosenne pożary suchych traw i trzcinowisk są nad Biebrzą co roku, ale trwający obecnie jest największym w historii działalności tego parku. W dużej części objął obszary torfowe i tam ogień może bardzo długo tlić się pod powierzchnią gruntu i wzniecać się wskutek porywów wiatrów. W minionych latach jedynym sposobem na takie pożary były obfite opady deszczu.
Biebrzański Park Narodowy jest największym w Polsce, zajmuje ok. 59 tys. ha. Chroni cenne przyrodniczo obszary bagienne. Jest ostoją wielu rzadkich gatunków, zwłaszcza ptaków wodno-błotnych i łosi.
Sytuacja opanowana
Rzecznik prasowy Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej Krzysztof Batorski, poinformował że sytuacja w Biebrzańskim Parku Narodowym jest opanowana. Jak dodał, teren zniszczony pożarem wciąż jest monitorowany.
- Strażacy z wieży obserwacyjnej nie widzą już nowych ognisk pożaru. Jednak dym wciąż unosi się nad Parkiem, ale to dlatego, że wydobywa się z wypalonych pozostałości roślinnych i jeszcze na pewno będzie się uwalniał - mówił.
Krzysztof Batorski powiedział, że przy gaszeniu pożaru w Biebrzańskim Parku Narodowym bardzo pomogły działania z powietrza.
- Dzięki Lasom Państwowym, które udostępniły samoloty typu dromader, udało się ostatniej doby 66 razy dokonać zrzutów wody z powietrza, a za sprawą śmigłowca aż 260 razy - podsumował.
Jak dodał Krzysztof Batorski strażacy wykonali bardzo ciężką pracę, musieli ręcznie gasić ogniska pożaru.