Radio Białystok | Wiadomości | Wciąż trwa walka z pożarem w Biebrzańskim Parku Narodowym [wideo, zdjęcia]
Czwartek (23.04) jest kolejnym dniem walki z pożarem w Biebrzańskim Parku Narodowym.
Pożar jest pod kontrolą i dziś powinien się skończyć, takie informacje przekazał Polskiemu Radiu Białystok w czwartek (23.04) rano dyrektor parku Andrzej Grygoruk. Jednak wieczorem przekazał, że walka wciąż trwa i ma nadzieję, że przy obecnym użyciu sił i środków uda się pokonać walkę z żywiołem jutro.
W akcję gaśniczą zaangażowanych jest kilkuset strażaków, ciężki sprzęt, samoloty, drony i śmigłowce.
Pożar według ostatnich danych objął ok. 6 tys. ha bagiennych łąk i lasów i już się nie rozprzestrzenia, ale akcja gaśnicza wciąż jest prowadzona, bo na tym terenie ogień pojawia się w kolejnych miejscach.
- Najgorsza sytuacja jest teraz w okolicach miejscowości Kuligi i Kopytkowo poinformował po południu młodszy brygadier Marcin Janowski z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Białymstoku.
Zaangażowane w tej chwili w walkę z pożarem są 74 zastępy gaśnicze. Na miejscu są strażacy z naszego regionu ale też m.in. z Warmii, Poznania, Krakowa.
Prezydent Andrzej Duda powiedział, że pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym prawdopodobnie uda się ugasić w ciągu najbliższych dni. Prezydent uczestniczył w wideokonferencji poświęconej pożarowi z ministrami: spraw wewnętrznych i administracji Mariuszem Kamińskim, środowiska Michałem Wosiem, Komendantem Głównym Państwowej Straży Pożarnej oraz sztabem kierujący akcją gaśniczą.
Prezydent Andrzej Duda powiedział, że trudna sytuacja w parku ma związek, między innymi, z niskim poziomem wód.
W środę (22.04) przez cały dzień z ogniem walczyło kilkaset osób, nie tylko strażacy zawodowi i z OSP, ale również m.in. żołnierze WOT, pracownicy parku narodowego, Lasów Państwowych i okoliczni mieszkańcy. Do zrzutów wody i obserwacji używane były samoloty i śmigłowce m.in. Lasów Państwowych i policji.
Reportaż Pawła Wądołowskiego "Biebrza w ogniu"
W nocy dozór był pełniony w kilku newralgicznych miejscach, jak w rejonie miejscowości Wroceń, Kapice czy Grzędy. Jak powiedział w czwartek rano Sławomir Szafrański z podlaskiej straży pożarnej, w nocy działania nie były prowadzone, strażacy pilnowali tych miejsc.
"Wiatru silnego nie było, mocno nam się to nie rozprzestrzeniło" – dodał. Ocenił, że noc upłynęła w miarę spokojnie, w porównaniu z poprzednimi.
Poinformował też, że poranny sztab kryzysowy ma zdecydować o dalszych działaniach. Dodał, że w planach jest m.in. przeprawa przez rzekę we Wroceniu do zdarzeń po drugiej stronie i rozwinięcie linii gaśniczej do przepompowywania wody w rejonie Grzęd. Powiedział też, że na miejsce zostały wysłane kompanie gaśnicze z Pomorskiego, które są w drodze. Od środy na miejscu są też strażacy z Poznania i z Krakowa.
Według ocen służb parkowych i strażaków prawie pewne jest, że pożar powstał wskutek wypalania traw. Co prawda w poniedziałek nad ranem wyglądał na ugaszony, ale wskutek podmuchów wiatru ogień wzniecił się na nowo i przez kolejne dni objął kilka tysięcy hektarów. Ile jeszcze jego gaszenie może potrwać, na razie nie wiadomo.
Do akcji gaśniczej włączono dwa śmigłowce Straży Granicznej PZL-Kania oraz samolot PZL-104 Wilga. Biorą one udział w gaszeniu pożaru od środy (22.04) - poinformowała w czwartek Straż Graniczna.
Wiosenne pożary suchych traw i trzcinowisk są nad Biebrzą co roku, ale trwający obecnie jest największym w historii działalności tego parku. W dużej części objął obszary torfowe i tam ogień może bardzo długo tlić się pod powierzchnią gruntu i wzniecać się wskutek porywów wiatrów. W minionych latach jedynym sposobem na takie pożary były obfite opady deszczu.
Biebrzański Park Narodowy jest największym w Polsce. Zajmuje ok. 59 tys. ha. Chroni cenne przyrodniczo obszary bagienne. Jest ostoją wielu rzadkich gatunków, zwłaszcza ptaków wodno-błotnych i łosi.
Woś: Straty są nie do odrobienia
Straty przyrodnicze spowodowane pożarem w Biebrzańskim Parku Narodowym są nie do odrobienia, ale na ich szacowanie przyjdzie jeszcze czas - poinformował w czwartek (23.04) minister środowiska Michał Woś. Zapewnił, że pieniędzy na finansowanie akcji gaśniczej nie brakowało i nie zabraknie.
Szef resortu środowiska w radiowej Trójce poinformował, że po ostatniej nocy sytuacja w Biebrzańskim Parku Narodowym się poprawia, ale w dalszym ciągu nie wiadomo, kiedy pożar zostanie ugaszony.
- Sytuacja jest dynamiczna, ale jest opanowana. Będziemy zmierzać do ugaszenia tego pożaru, ale nie jesteśmy w stanie powiedzieć, czy to będzie dzisiaj, jutro, pojutrze, czy za tydzień - powiedział Woś.
Dodał, że teren, na którym prowadzona jest akcja gaśnicza jest bardzo trudny. Minister podkreślił, że straty w przyrodzie "są nie do odrobienia".
- Czas na szacowanie strat przyjdzie, natomiast każda strata jest bardzo bolesna. To są cenne gatunki, siedliska orlików i innych cennych przyrodniczo gatunków, które w Polsce są pod ścisłą ochroną - mówił.
Dodał, że ze informacją "na granicy pozytywnej" jest fakt, że w tym roku z powodu suszy tereny lęgowe na terenie Biebrzańskiego PN są o wiele mniejsze niż zazwyczaj.
Podkreślił jednocześnie, że najcenniejsze przyrodniczo enklawy parku, który - jak dodał - jest "pod względem przyrodniczym ewenementem na skalę światową", zostały zabezpieczone. "To jest bardzo dobra informacja" - powiedział.
Woś poinformował również, że rząd przekazał już 6 mln zł na akcję gaśniczą w BPN. Dodał jednak, że koszty całej akcji, ze względu na zaangażowanie sił i środków są dużo większe. Zapewnił jednocześnie, że pieniądze na finansowanie akcji gaśniczej "były, są i będą".
Natomiast blisko 1,2 mln zł wpłaciło do czwartku (23.04) ponad 14 tys. darczyńców na specjalne konto Biebrzańskiego Parku Narodowego. Konto zostało założone z myślą m.in. o wsparciu w niezbędny sprzęt strażaków OSP biorących udział w gaszeniu pożaru bagiennych łąk i lasów.
Minister Woś, który w środę (22.04) informował, że najbardziej prawdopodobną przyczyną pożaru w BPN jest wypalanie traw podkreślił, że zlecił analizę przepisów.
- Tu niewątpliwie jest potrzebna nie tylko bardzo skuteczna egzekucja prawa w tym zakresie. Od lat apelujemy, prowadzimy kampanie edukacyjne. Trzeba zrobić skuteczniejsze kampanie edukacyjne, a jeżeli to nie pomaga, trzeba się zastanowić także nad zaostrzeniem przepisów - poinformował.
Podkreślił, że wypalanie traw nie ma żadnego pozytywnego skutku przyrodniczego. "To jest skrajna nieodpowiedzialność" - ocenił.
Pytany o to, czy inne parki również mogą być zagrożone wypalaniem traw zaznaczył, że "są w podobny sposób zagrożone, ale też są zabezpieczone". Zapewnił, że również w Lasach Państwowych wszystkie służby związane z ochroną przed pożarami są postawione w stan najwyższej gotowości.
Coraz więcej osób angażuję się w pomoc strażakom walczącym z ogniem w Biebrzańskim Parku Narodowym.
Organizowane są m.in. zbiórki pieniędzy w Internecie, zbierana jest też żywność i woda dla uczestników akcji gaśniczej, ale są też inne formy pomocy.
Do pomocy służbom walczącym z żywiołem włączyła się m.in jedna z białostockich mydlarni - mówi dyrektor zarządzający Grzegorz Sienkiewicz.
"Każde 5 złotych od sprzedanego mydła "Mięta z miętą", przekazujemy na konto Biebrzańskiego Parku Narodowego. Akcja trwa do 3 maja włącznie"
Strażaków wspierają nie tylko mieszkańcy województwa podlaskiego. W Internecie od kilku dni udostępniany jest plakat warszawskiej architekt - Anastazji Drabot, przedstawiający płaczącego łosia na tle płonącego Parku.
Chcę w ten sposób zwrócić uwagę na to co się tam dzieje - mówi autorka.
"Chciałam ten temat jak najbardziej nagłośnić, tak żeby inni go zauważyli. W ten sposób chce też oddać szacunek osobom, które walczą tam z pożarem"
Ogień w Biebrzańskim Parku Narodowym pojawił się w niedzielę. Do tej pory strawił ponad 6 tys. ha łąk, lasów i torfowisk.
Zdjęcia zrobione dzięki uprzejmości firmy www.helipoland.com.