Radio Białystok | Wiadomości | Proces apelacyjny Gruzina oskarżonego o udział w napadzie na właściciela kantoru
Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zakończył się we wtorek (5.11) proces apelacyjny Gruzina, oskarżonego o udział w napadzie na właściciela kantoru na białostockim bazarze. Sąd pierwszej instancji skazał go na 5 lat więzienia i zobowiązał do naprawienia szkody, czyli zapłaty prawie 317,5 tys. zł.
Apelacje złożyły obie strony. Prokuratura chce kary surowszej i - podobnie jak przed sądem rejonowym - wnioskuje o 8 lat więzienia, obrona - o uniewinnienie. Wyrok ma być ogłoszony za dwa tygodnie.
Do przestępstwa doszło w sierpniu ub. roku na bazarze przy ul. Kawaleryjskiej w Białymstoku. Kilku napastników zaatakowało właściciela kantoru, który w samochodzie, przed fotelem pasażera, zostawił walizkę z pieniędzmi, laptopem i dokumentami i wrócił do placówki, by ją zamknąć.
Zarzut postawiony 33-letniemu Gruzinowi dotyczy tego, że wraz z innymi, nie ustalonymi dotąd osobami, dokonał tego rozboju. Aby ukraść pieniądze, jeden z przestępców wybił szybę w zamkniętym samochodzie, po czym napastnicy odjechali autem, które na nich czekało. Pieniędzy do dziś nie udało się odzyskać.
Oskarżony w tej sprawie Gruzin został zatrzymany w Warszawie. Do zarzutów się nie przyznał przez całe śledztwo i proces w pierwszej instancji. Twierdził, że zajmował się handlem samochodami, głównie na potrzeby klientów zza wschodniej granicy.
Napadnięty właściciel kantoru nie rozpoznał oskarżonego. Zeznając w trakcie procesu mówił, że zdarzenie trwało bardzo krótko, sprawcy byli zamaskowani, nie porozumiewali się ze sobą, mieli ciemniejszą karnację skóry. Dodał, że się bronił i próbował uwolnić, ale się to nie udało, zaś sprawcy po napadzie wsiedli do samochodu i odjechali.
Sąd Rejonowy w Białymstoku nie miał jednak żadnych wątpliwości, iż Gruzin był jednym z uczestników tego napadu. Jego wyjaśnienia uznał jedynie za linię obrony, zwracał przy tym uwagę, że napad był zaplanowany w szczegółach, sprawcy byli brutalni, a zrabowana kwota duża. W czerwcu skazał oskarżonego na 5 lat więzienia, a w ramach obowiązku naprawienia szkody zobowiązał do zapłacenia napadniętemu prawie 317,5 tys. zł - na tyle właściciel kantoru oszacował swoje straty w złotówkach i walucie.
Obrona uważa jednak, że sąd pierwszej instancji dokonał dowolnej, a nie swobodnej oceny dowodów i niesłusznie przypisał oskarżonemu udział w tym przestępstwie. W swojej apelacji powołuje się m.in. na sprzeczności w zeznaniach świadków. Prokuratura odwołanie obrońcy określa mianem "wybitnie polemicznego", akcentującego tylko te dowody, które odpowiadają przyjętej linii obrony. Przypomina, że wśród dowodów są nagrania monitoringu czy wyniki badań DNA. Oskarżyciel publiczny chce przy tym wyższego wyroku; w jego ocenie przemawia za tym m.in. duża szkodliwość społeczna czynu.