Radio Białystok | Wiadomości | Białostocki sąd bada sprawę korupcji wyborczej - miało do niej dojść w gminie Boćki
Sprawę korupcji wyborczej, do której miało dojść w gminie Boćki bada sąd w Białymstoku. Kandydat na wójta i dwie inne osoby w pierwszej instancji usłyszały wyroki skazujące. Sąd wymierzył im kary więzienia w zawieszeniu.
Częstym problemem przy wyświetlaniu playera jest używanie Adblocka.
Dłuższe dźwięki na niektórych wersjach przeglądarki Chrome są ucinane.
Cała trójka walczy o uniewinnienie
Teraz - w procesie odwoławczym - cała trójka walczy o uniewinnienie. Prawomocne są natomiast wyroki wobec dwóch mężczyzn, którzy mieli przyjmować łapówki.
Chodzi o przedterminowe wybory na wójta gminy Boćki latem 2017 r. Zdaniem śledczych Marek Ł. za oddanie na niego głosu zapłacił jednemu z wyborców 50 zł. Dwie inne osoby za głosowanie na Marka Ł. miały wręczyć wyborcom sto zł i dwie butelki wódki.
Obrońca oskarżonych mec. Artur Rozwadowski mówił, że to pomówienia - w dodatku ze strony osób nadużywających alkoholu. Dodał też, że informacje które przekazywali nie były spójne. - Mamy do czynienia z dwoma panami, którzy opisują proste zdarzenie, które trwało dosłownie kilka minut i które za każdym razem miało wyglądać zupełnie inaczej - mówił mec. Rozwadowski.
Prokurator Joanna Bąkowska tłumaczyła natomiast, że wręczanie alkoholu i pieniędzy nie było dla tych mężczyzn codzienną sytuacją, dlatego - jak podkreślała - "istotę tego zdarzenia zapamiętali bardzo dobrze natomiast (...) nie byli w stanie wyjaśnić co do mniej istotnych okoliczności tego zdarzenia". Prokurator Bąkowska dodała też, że osoby te nie miały interesu w tym, by obciążać oskarżonych, bo w ten sposób sami przyznali się do popełnienia przestępstwa i nawet usłyszeli wyrok skazujący.
Oskarżeni prosili o uniewinnienie. - Kampania z mojej strony była uczciwa, nie kupowałem żadnych głosów. 30 lat pracowałem na swoje nazwisko i to pomówienie jest dla mnie niszczące wręcz - mówił Marek Ł.
Wyrok sąd ogłosi za dwa tygodnie.
Będzie dodatkowe przesłuchanie pięciu świadków w procesie byłych i obecnych urzędników urzędu marszałkowskiego w Białymstoku, oskarżonych o niedopełnienie obowiązków przy przetargach za pieniądze z UE – zdecydował w czwartek (21.02) miejscowy sąd rejonowy, uwzględniając wniosek jednego z obrońców.
Nigdy nie fałszowałem ani nie kazałem fałszować podpisów, a rzekome oskarżanie mnie przez jednego z podejrzanych jest nieprawdziwe, co udowodnię przed sądem - napisał w oświadczeniu wiceminister cyfryzacji Adam Andruszkiewicz, odnosząc się do reportażu "Superwizjera". Andruszkiewicz w oświadczeniu zapewnia również, że jest do dyspozycji prokuratury i że nie wpływał na przebieg postępowania prokuratorskiego w tej sprawie.
Choć radni podwyższyli mu wynagrodzenie, to jednak prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski chce, by sprawą wcześniejszego obniżenia mu pensji zajął się Sąd Najwyższy.