Radio Białystok | Wiadomości | Nie działa oddział pediatryczny szpitala w Suwałkach, w nagłych przypadkach mali pacjenci przyjmowani są na SOR-ze
Wstrzymano przyjęcia na oddział pediatryczny w szpitalu w Suwałkach.
W czwartek (21.06) na dyżur na oddziale nie przyszła żadna pielęgniarka - informuje rzecznik marszałka województwa podlaskiego Urszula Arter. Kryzys kadrowy potrwa co najmniej kilka dni.
W tej chwili na oddziale są lekarze i najmłodszym pacjentom - w nagłych przypadkach - udzielana jest pomoc na SOR-ze.
W całej placówce brakuje około 100 pielęgniarek, w tym cała obsada oddziału pediatrycznego. Szpital sprawdza właśnie absencję chorobową personelu.
Sytuacja zmienia się z godziny na godzinę, informuje p.o. dyrektora ds. medycznych Józef Wołyniec.
Szpital pracuje normalnie, poza oddziałem dziecięcym, który został zamknięty na kilka dni. Znajdowało się w nim czworo dzieci. Troje, znajdujących w stosunkowo dobrym stanie zdrowia, wypisano do domu, a jedno przewieziono do szpitala w Augustowie. Dzieci nie są przyjmowane na oddział pediatryczny, ale działa chirurgia dziecięca, gdzie przyjmowane są dzieci z wypadków
- wyjaśnia.
Spora część dzieci kierowana jest od razu do innych szpitali, nie tylko do Augustowa, ale i do Sejn. Lekarze na oddziale pediatrycznym są w pełnej obsadzie. Dyżurują też w nocy. Pomaga im pielęgniarka oddziałowa. - Wszyscy pracują na pełnych obrotach - mówi pielęgniarka i przewodnicząca związków zawodowych szpitala Wiesława Giczewska.
- Pielęgniarki pracują zgodnie z harmonogramem i zaleceniami przełożonych. Wiem, że dyrektor szpitala zwrócił się z prośbą do koleżanek znajdujących się urlopach, by pomogły tym, które już nie dają sobie rady. I to się chyba dzieje. O bezpieczeństwo pacjentów dbają też lekarze i oddziałowe - dodaje Wiesława Giczewska.
Podobnie jest w szpitalu w Augustowie i psychiatrycznym w Choroszczy. W Augustowie odwołano zabiegi planowe. Przyjęcia - za wyjątkiem pacjentów sądowych i nagłych przypadków ograniczył też szpital psychiatryczny w Choroszczy.
Jak mówi Ewa Kłoczko, mama przywiezionego z Suwałk do Augustowa 8-tygodniowego chłopca, jeszcze na początku tygodnia suwalski oddział funkcjonował normalnie.
- Trafiliśmy do szpitala w Suwałkach w nocy z soboty na niedziele. Zostaliśmy tam przyjęci i nic nie wskazywało, że coś się będzie działo z personelem. Od środy zaczęło brakować pielęgniarek. Od środowego popołudnia byliśmy sami na oddziale. Wszystkie dzieci zostały już wypisane bądź odesłane tu do Augustowa lub do Sejn - mówi.
Przedstawiciele związków zawodowych działających w tych trzech szpitalach zapewniają, że zwolnienia lekarskie nie mają związku z trwającymi od dawna negocjacjami płacowymi.
Pielęgniarki chcą podwyżek od kilkuset do tysiąca złotych.