Radio Białystok | Felieton | Brzydkie wyrazy za 200 tysięcy - felieton Tomasza Kubaszewskiego
W Suwałkach pojawił się problem dotyczący tego, czy za miejskie pieniądze można propagować wulgaryzmy. Swego czasu przerabiali to już w Augustowie. Zrobiła się potężna afera.
Częstym problemem przy wyświetlaniu playera jest używanie Adblocka.
Dłuższe dźwięki na niektórych wersjach przeglądarki Chrome są ucinane.
Młodzi suwalczanie chcieliby, tak jak ich augustowscy koledzy, koncertu hip-hopowego. A w tym przypadku naprawdę trudno znaleźć tekst, gdzie nie byłoby choćby jednej "k...", albo jednego "ch...".
Prezydent wyliczył, że taki koncert kosztowałby kasę miejską około 200 tysięcy złotych. Część radnych zaczęła się zastanawiać, co na to powiedzą ci mieszkańcy, którzy używają normalnej, a nie podwórkowej polszczyzny. Koncertów na życzenie jakoś im nikt nie organizuje.
Oczywiście ujawnili się też zwolennicy tej propozycji. Jeden z nich stwierdził, że młodzież takim językiem po prostu dzisiaj mówi. I należy to zaakceptować.
No, chciałbym zauważyć, iż młodzież ma również kilka innych dosyć kontrowersyjnych przyzwyczajeń. Je także miasto ma sponsorować?
Z drugiej jednak strony, trudno temu radnemu się dziwić. W czasach, gdy używanie słowa na "j" połączonego z nazwą partii stało się wyróżnikiem pewnej grupy ludzi, uważającej się zresztą za elitę narodu, to czegóż tu wymagać od młodzieży?
Tak. Dopiero w tym przypadku wulgarne słowa same cisną się na usta.
Wokół polsko-białoruskiej granicy robi się coraz większe zamieszanie. Powstało po publikacji Małgorzaty Tomczak - socjolog i dziennikarki, zajmującej się migracją. Napisała ona, że stworzony w wielu mediach, a także w filmie Agnieszki Holland obraz tego, co się na granicy dzieje, jest przekłamany. W dodatku, tekst ten ukazał się w gazecie, która takie treści lansowała.
Idziemy na kolejne rekordy. Pięć lat od zaistnienia sprawy, dwa od wydania decyzji, rok oczekiwania na wyznaczenie sądowego terminu. No i odsetki karne - 510 złotych dziennie.
Powiedźcie mieszkańcom naszego województwa, gdzie jest ta żyła złota? Skąd bierzecie pieniądze na te liczone w dziesiątkach tysięcy nagrody dla szefów różnych samorządowych firm?
Najpierw stworzyli komunikacyjnego molocha, a teraz dziwią się, że on ledwo dyszy. No i wszyscy są winni, za wyjątkiem nich.