Radio Białystok | Wiadomości | "Niech przyjdzie i spróbuje" - Radosław Sikorski reaguje na słowa Łukaszenki o Białostocczyźnie
"Niech przyjdzie i spróbuje" - tak minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zareagował na słowa Aleksandra Łukaszenki. Dyktator Białorusi zasugerował, że dojdzie do stworzenia "nowej Białorusi" na terenach Wilna i Białostocczyzny.
Aleksander Łukaszenka, cytowany przez agencję prasową BelTA, powiedział, że obywatele Białorusi, którzy uciekli na Litwę twierdzą, że "Wilno należy do terytorium Białorusi”.
- Poczekajcie, niedługo na Białostocczyźnie i na sąsiednich terenach Polski, gdzie siedzą nasi ludzie, też powiedzą, że to są białoruskie tereny - mówił prezydent Białorusi. - Proszę bardzo. Wy ich tam wezwaliście - wy się nimi zajmujcie - dodał białoruski dyktator.
Zaplanowane na niedzielę (26.01) wybory prezydenckie na Białorusi odbywają się w warunkach represji i zastraszenia społeczeństwa. Żaden z czterech konkurentów Aleksandra Łukaszenki nie reprezentuje opozycji demokratycznej. Nie odbyły się debaty wyborcze.
Kandydat Aleksander Łukaszenka ani razu nie wystąpił ze swoim programem w telewizji lub na spotkaniu przedwyborczym. Na Białorusi nie ma niezależnych mediów i organizacji społecznych. Kraje zachodnie oświadczyły, że nie uznają wyborów za sprawiedliwe, a ich rezultatów za legalne.
Będziemy walczyć, aż do skutku. Tak o manifestacji w obronie więźniów politycznych na Białorusi mówili jej uczestnicy. W centrum Białegostoku kilkanaście osób protestowało w geście solidarności z między innymi uwięzionym Andrzejem Poczobutem.
Zdaniem naszego gościa – antropologa – Wojciecha Siegienia – lepszym określeniem tego co odbędzie się w niedzielę za naszą wschodnią granicą jest – plebiscyt.
Reżim Łukaszenki uznał ją za ekstremistkę. Miała do wyboru - albo więzienie, albo wyjazd z Białorusi. W dniu wyborów w sierpniu 2020 roku, zupełnie przez przypadek, została zatrzymana przez milicję wraz z protestującymi przeciwko sfałszowaniu wyników głosowania. Od tego dnia zaczęła chodzić na wszystkie marsze i protesty. Kilka miesięcy później uciekła do Białegostoku. Dziś ma 72 lata i jest popularną blogerką. Opowiada o życiu w Polsce i walczy z reżimową propagandą na Białorusi.
W najbliższą niedzielę 26 stycznia w Białorusi odbędą się tzw. wybory prezydenckie. Rzeczywistymi wyborami nazwać je jednak trudno, bo chociaż jest nawet kilku kandydatów, to nikt nie ma wątpliwości, że zwycięzca może być tylko jeden – Aleksander Łukaszenka, który nieprzerwanie rządzi Republiką Białoruś od 1994 roku. Przeciwko takim „wyborom bez wyboru” wczoraj przed Konsulatem Generalnym Republiki Białoruś w Białymstoku protestowała białoruska diaspora.
Wybory prezydenckie, które 26 stycznia odbędą się na Białorusi będę niedemokratyczne, to "bezwybory", wybór "między Łukaszenką a Łukaszenką" - podkreślali w niedzielę (19.01) przedstawiciele Diaspory Białoruskiej podczas pikiety przed konsulatem Białorusi w Białymstoku.